Telewizor zamiast mamy
Telewizor coraz częściej staje się opiekunką do dzieci. Rodzice zostawiają swoje pociechy na wiele godzin przed ekranami, znajdując w ten sposób czas dla siebie. Psychologowie biją na alarm - dzieci są w ten sposób uzależniane od telewizji już od najmłodszych lat.
Aż 39 proc. polskich dzieci ma telewizor w swoim pokoju, ale rodzice nie obawiają się, że pociechy oglądają nieodpowiednie programy. Co więcej, rodzice w Polsce twierdzą, że częściej niż w innych krajach UE decydują o tym, co dzieci mogą oglądać. Uważają też, że oglądanie telewizji poprawia wiedzę ogólną pociech i pomaga w nauce języków obcych - pisze dziennik "Polska".
Co ciekawe, aż 83 proc. polskich rodziców jest zdania, że to
państwowe instytucje powinny nadzorować jakość emitowanych
programów tak, aby dzieci nie natrafiły na coś niestosownego.
"Uzależnienie od telewizji zaczyna się już od najmłodszych lat od
oglądania bajek" - uważa Iwona Nikodemska, psycholog z Poradni
Psychologiczno-Pedagogicznej w Łodzi. "Dla rodziców jest to
wygodne. Włączają pociechom telewizor, a sami zajmują się
swoimi
sprawami. Moim zdaniem dziecku powinno się ograniczyć czas
oglądania telewizji do godziny dziennie. Inaczej może to wejść w
nawyk".
Z badań UPC (europejskiego operatora sieci kablowych), które przeprowadzono w 13 krajach UE, wynika, że połowa dzieci w Polsce ogląda telewizję półtorej godziny dziennie (w innych krajach Europy - 40 proc.). Iwona Nikodemska spotyka się z przypadkami dzieci, które spędzają przed ekranem codziennie nawet siedem godzin. Te dzieci już można określić jako tele-maniaków. Skutkiem tego są gorsze wyniki w nauce i wyraźna niechęć do czytania.
Polacy, w przeciwieństwie do rodziców z Europy Zachodniej, nie obawiają się negatywnego wpływu na dzieci treści komercyjnych w reklamach. Wywołują one lęk zaledwie u 16 proc. Polaków, podczas gdy u Belgów czy Niemców - u około 60 proc. respondentów.
"Niebezpieczeństwo polega na tym, że rodzice nie dostrzegają zagrożenia dla młodych umysłów ze strony ideologii konsumpcjonistycznej szerzonej w reklamach" - twierdzi prof. Wiesław Godzic ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Ale jak temu przeciwdziałać, gdy w polskiej telewizji publicznej udział reklam w programach jest największy w Europie? Jak nauczyć dzieci, że telewizja to nie tylko komercja? - pyta gazeta.
Profesor Godzic uważa, że musimy szybko sobie uświadomić, iż kończy się czas, gdy telewizor łączył rodzinę przy oglądaniu tego samego programu. Zaczyna się epoka telewizyjnej samotności, w której każdy ogląda to, co chce. Dotyczy to także dzieci - akcentuje dziennik "Polska".
Dołącz do dyskusji: Telewizor zamiast mamy