Krytyka tekstu „Gazety Wyborczej” o internautce wyznającej miłość Andrzejowi Dudzie. „Nie oceniam, przedstawiam fakty”
Dziennikarka „Gazety Wyborczej” (Agora) Żaneta Gotowalska dotarła do znanej z Twittera kobiety deklarującej uczucie do prezydenta Andrzeja Dudy. Część dziennikarzy skrytykowała jej tekst jako tabloidowy. - Trudno nie napisać o czymś, czym żyje polski internet - mówi Gotowalska portalowi Wirtualnemedia.pl.
Tekst, który ukazał się w papierowej „Gazecie Wyborczej” i na serwisie Wyborcza.pl, dotyczy Jolanty Rosiek, młodej kobiety, która od lat wyznaje Andrzejowi Dudzie miłość za pośrednictwem Twittera. Utrzymuje też, że ma z prezydentem romans, na który ma nie zezwalać otoczenie. Niedawno udało jej się w czasie spotkania Andrzeja Dudy z wyborcami pocałować prezydenta.
Żaneta Gotowalska dotarła do kobiety i oddała jej głos, a także zacytowała komentarze z Twittera (m.in. użytkownika o nicku „Napalony Wikary” i fotografa prezydenckiego Jakuba Szymczuka). Porównała relację Dudy z internautką do romansu w serialu „House of Cards”, który dziennikarka Zoe Barnes miała z głównym bohaterem Frankiem Underwoodem - wtedy kongresmanem, a potem prezydentem USA.
- Dziewczyna ginie wepchnięta przez Underwooda pod nadjeżdżający pociąg. Z braku świadków uznaje się, że była to próba samobójcza. Teraz w rolę Barnes próbuje wejść Jola Rosiek. Pisze na Twitterze o ciepłej szyi prezydenta, której dotknęła ustami podczas spotkania w Zakliczynie - napisała.
Na materiał zareagowali na Twitterze dziennikarze. Zaczęło się od wpisu dziennikarki „Do Rzeczy”, Kamili Baranowskiej, która skomentowała: - Serio "Wyborcza" napisała wielki txt o jakiejś stalkerce PAD, oddając jej głos i na poważnie traktując wszystkie jej twitterowe wynurzenia, nie mając do tego żadnych podstaw ani dowodów? Rozumiem, że kampania, że walka, ale to jest jednak dno.
Serio "Wyborcza" napisała wielki txt o jakiejś stalkerce PAD, oddając jej głos i na poważnie traktując wszystkie jej twitterowe wynurzenia, nie mając do tego żadnych podstaw ani dowodów? Rozumiem, że kampania, że walka, ale to jest jednak dno
— Kamila Baranowska (@BaranowskaKam) February 20, 2020
Dziennikarka tygodnika „Wprost”, Joanna Miziołek, napisała w kontekście tekstu Gotowalskiej tylko jedno słowo: „Dramat”, a Michał Potocki z „Dziennika Gazety Prawnej” zwrócił uwagę, że „Napalony Wikary” jest mało wiarygodnym źródłem dla takiego tekstu.
- Cały tekst jest megaprzychylny wobec tego, co opowiada ta dziewczyna i w całości oparty na jej opowieściach dziwnej treści. Bez cienia jakichkolwiek dowodów. Przykro mi, ale to nie do obrony Sugestia, że to wątek jak z „House of Cards” też jest opisem zjawiska? Litości - oceniła Kamila Baranowska. - Większość osób, z którymi rozmawiałam, rozumie, że to ironiczny ton. Szkoda, że masz taki odbiór tekstu. Nie zgadzam się, ale dzięki za komentarz - odpowiedziała jej Żaneta Gotowalska.
- Ale wiecie, że dawanie wiary w rewelacje nastolatki o prezydencie Dudzie leży na tej samej półce co ślepa wiara w rewelacje rzekomych ofiar korupcji w szczecińskim szpitalu? - spytał Maciej Bąk z Radia ZET, nawiązując do serii zarzutów wobec marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, że wiele lat temu jako lekarz w państwowym szpitalu przyjmował pieniądze od pacjentów. - Stalkerki są elementem życia publicznego w każdym kraju. Jeśli GW nie ma żadnych podstaw do wskazania na jakąkolwiek przewinę PAD w tej sprawie - to pisanie, że kancelaria nie zabiera głosu w tej sprawie - w aurze zarzutu- jest poniżej krytyki - ocenił Piotr Semka z „Do Rzeczy”.
Gotowalska: opisuję ciekawe zjawisko z Twittera
Komentując zastrzeżenia dziennikarzy, Żaneta Gotowalska mówi nam, że trudno było nie napisać o czymś, czym żyje polski internet. - Opisuję (nie oceniam) ciekawe zjawisko z Twittera. Jolanta Rosiek wyznaje tam miłość Andrzejowi Dudzie, a w realu bez trudu dostaje na spotkania i wpada w jego ramiona. Otoczenie prezydenta w żaden sposób nie odnosi się do jej aktów uwielbienia. Tymczasem dziewczyna z dnia na dzień buduje olbrzymią popularność. Dotychczas media po prostu przedstawiały sprawę, dodając serie memów i twierdząc, że kobieta jest wariatką. Postanowiłam oddać jej głos, pokazując jej uczucie do PAD. Nie oceniam - przedstawiam fakty, jakie do tej pory znamy - tłumaczy dziennikarka „GW”.
Dodaje, że zarzut Kamili Baranowskiej, że swoim tekstem wpisuje się w przedwyborczą walkę polityczną - jest chybiony. - Jako autorka reportażu nie opowiadam się po żadnej ze stron sporu politycznego - nie piszę o szansach Andrzeja Dudy na elekcję, o jego programie, o konkurentach, o sondażach itd. Nie mam zamiaru uczestniczyć w budowaniu lub burzeniu pozycji Andrzeja Dudy jako kandydata – deklaruje.
W kwietniu 2016 roku w magazynowym wydaniu „Gazety Wyborczej” znalazł się artykuł o Agacie Kornhauser-Dudzie, w którym m.in. powtórzono pogłoskę o rzekomym nieślubnym dziecku prezydenta Andrzeja Dudy. Publikację mocno wówczas skrytykowała w social media część dziennikarzy, oceniając to jako chwyt poniżej poziomu tabloidów. Od tekstu odcięła się także publicystka „Gazety Wyborczej” Dominika Wielowieyska.
Według danych ZKDP w całym ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Wyborczej” wynosiła 85 873 egz., o 9,2 proc. mniej niż rok wcześniej. Natomiast w grudniu ub.r. portal Wyborcza.pl zanotował 7,6 mln użytkowników i 69,08 mln odsłon oraz 8 minut i 29 sekund średniego czasu korzystania przez odwiedzającego (według badania Gemius/PBI).
Dołącz do dyskusji: Krytyka tekstu „Gazety Wyborczej” o internautce wyznającej miłość Andrzejowi Dudzie. „Nie oceniam, przedstawiam fakty”
Czy oni nie czytają swoich tygodników?