YouTube Red nie będzie przełomem, wiele zależy od oryginalnych treści, a nazwa może sprawiać kłopoty
Zdaniem ekspertów rynku internetowego platforma YouTube Red będzie konkurentem głównie dla Spotify, Tidala czy Deezera, ale na razie nie zachęca oryginalnymi treściami do płacenia abonamentu. Z kolei youtuberzy w rozmowie z Wirtualnemedia.pl nie dają serwisowi większych szans i kpią z jego nazwy.
W środę koncern Google poinformował o uruchomieniu płatnego, pozbawionego reklam serwisu YouTube Red.
Według zapowiedzi nowa platforma ma oferować nie tylko pozbawione przekazu reklamowego te same treści, które są już dostępne w darmowej wersji YouTube’a, lecz także dostęp do biblioteki muzycznej czy też ekskluzywnych materiałów wideo przygotowanych specjalnie dla użytkowników YouTube Red.
Informując o uruchomieniu nowej platformy subskrypcyjnej Google zapowiedział, że serwis będzie dostępny z końcem października br., na razie jednak wyłącznie na rynku w USA. W rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Piotr Zalewski, rzecznik polskiego oddziału Google stwierdził otwarcie, że nie wiadomo kiedy usługa może się pojawić w polskiej wersji.
- Usługę uruchamiamy na razie wyłącznie w USA, planujemy wprowadzenie jej na kilku największych rynkach w ciągu najbliższego roku, ale na razie nie ma żadnych planów dotyczących Polski – zdradza Piotr Zalewski tłumacząc jednocześnie, że YouTube Red jest adresowany do określonej grupy odbiorców.
- YouTube Red to oferta dla fanów YouTube, takich, którzy wymagają najwięcej - więcej możliwości oglądania swoich ulubionych treści, poprzez możliwość oglądania w tle czy offline, więcej możliwości wspierania swoich ulubionych twórców, wreszcie - więcej możliwości oglądania swoich ulubionych filmów bez żadnych przerw w postaci reklam - tłumaczy Zalewski. - To też oferta dla fanów muzyki - w ramach YouTube Red otrzymują dostęp do jednej z najlepszych aplikacji muzycznych YouTube Music oraz - jako bonus - dostęp do usługi Muzyka Google Play. YouTube Red jest więc ofertą, która daje możliwie najlepszy i najwygodniejszy dostęp do YouTube.
Jeszcze przed wprowadzeniem na rynek YouTube Red pojawiały się informacje o trudnościach jakie mogą spotkać twórców publikujących swoje treści w tym serwisie. Chodzi o to, że wydawcy materiałów dostępnych dotąd w darmowym YouTubie muszą się zgodzić na ich umieszczenie także na płatnej platformie. W przeciwnym wypadku ich treści nie będą widoczne w ogólnodostępnej części serwisu. Z informacji zdobytych przez Wirtualnemedia.pl wynika jednak, że na razie sprawa nowych regulaminów będzie dotyczyła wyłącznie rynku amerykańskiego i nie ma wpływu na sytuację twórców na polskim YouTubie. Z kolei Zalewski zaznacza, że wydawcy treści nie odczuwają dyskomfortu w związku z koniecznością zmiany umów i zdecydowana większość z nich zaakceptowała nowe warunki.
- Twórcy od dawna chcieli, aby YouTube uruchomiło usługę subskrypcyjną, dlatego, odpowiadając również na potrzeby użytkowników, stworzyliśmy YouTube Red. Znaczna większość partnerów, reprezentująca prawie 99 procent treści dostępnych na YouTube podpisała nowe kontrakty - zapewnia Zalewski.
Po ogłoszeniu wprowadzenia na rynek YouTube Red pojawia się oczywiste pytanie o to, czy w wypadku nowej platformy wspieranej przez jednego z największych internetowych graczy na świecie można spodziewać się poważnych zmian w układzie sił na globalnym rynku i czy nowa propozycja YouTube’a spotka się z szerokim odzewem użytkowników. Pytani o to przez Wirtualnemedia.pl eksperci internetowego rynku mają nieco podzielone opinie, choć większość przewiduje problemy platformy w osiągnięciu przez nią spektakularnego sukcesu.
- Dziś jeszcze o YouTube Red bardzo mało wiemy - podkreśla Jacek Amsterdamski, dyrektor działu produkcji wideo w Grupie WP. - Z pewnością model, w którym można zapłacić abonament, żeby nie oglądać reklam, ma sens. Zwłaszcza w globalnej skali, w której operuje YouTube. Jednak kluczowe są oczywiście atrakcyjne treści. W tej chwili, poza enigmatycznymi zapowiedziami praktycznie nie mamy informacji o tym, co YouTube Red zaoferuje użytkownikom. Dlatego nie spodziewam się szybkiego i masowego odpływu od tradycyjnego, darmowego YouTube’a do płatnej wersji, zwłaszcza młodych użytkowników. Natomiast właściciel YouTube’a może pozwolić sobie na długofalową strategię. Ale nawet w perspektywie wielu lat niezbędny będzie atrakcyjny kontent, a na dziś płatna oferta YouTube'a, delikatnie mówiąc, wypada blado w porównaniu np. z Netflixem - zaznacza Jacek Amsterdamski.
Z kolei zdaniem Łukasza Grzejka, szefa sieci Epic Makers YouTube Red będzie konkurował przede wszystkim z internetowymi serwisami muzycznymi.
- Utworzenie YouTube Red to ambitna decyzja i będzie wymagała od zespołu YT dużo ciężkiej pracy - przede wszystkim nad rozbudową i rewizją obecnego katalogu, co może skłonić użytkowników do płacenia 10 dol. miesięcznie - zapowiada Łukasz Grzejek. - Moim zdaniem w pierwszej kolejności i w obecnym kształcie YouTube Red powalczy o użytkowników takich serwisów muzycznych, jak np. Spotify, Tidal czy Deezer. W tym starciu na korzyść YouTube Red przemawia dostępność muzycznych treści wideo (teledyski, koncerty), jak i treści, które są umieszczane w serwisie przez jego użytkowników (tzw. User Generated Content). W przypadku tej drugiej kategorii mówimy często o niszowych wydawnictwach, dosyć ważnych dla części fanów. Poza częścią muzyczną i zapowiadanymi seriami produkowanymi specjalnie dla użytkowników YouTube Red nie widzę nic, co mogłoby stanowić na tyle dużą wartość, aby przekonać do abonamentu znaczącą liczbę użytkowników. Nie oznacza to w żadnym wypadku jednoznacznej porażki - YouTube postawił przed sobą ogromne wyzwanie dbania o ambitnych twórców i jakość swojego katalogu, zwłaszcza przy tak dużej różnorodności i zasięgu treści, będących obecnie fundamentami sukcesu tego serwisu - podkreśla Grzejek. Choć ma on obawy o rynkowe perspektywy YouTube Red to przyznaje jednocześnie, że serwis stanowi dużą szansę dla wielu twórców.
- YouTube ma ogromną liczbę użytkowników, a to bardzo duża szansa dla każdego ambitnego twórcy - tłumaczy Epic Makers. - Jeśli ktoś ma na tyle dobry pomysł na kanał, że za dostęp do niego użytkownicy zapłacą miesięczną opłatę, to YouTube Red właśnie dał mu nowe źródło przychodu. Jestem w stanie wyobrazić sobie kanał, który oferuje treści darmowe jako element promocji oraz płatne, które mają zapewnić twórcy zysk. To bardzo fajny pomysł na dywersyfikację przychodów i krok w przód. Z kolei dużą obawę i frustrację może na początku rodzić to, że twórcy już obecni w serwisie nie mogą wybierać, czy ich treści są dostępne w ramach YouTube Red - w tym wypadku YouTube zadziałał dosyć kategorycznie. Pozostają pytania o potencjalne przychody z tego modelu dla twórcy vs obecne, pochodzące z reklam. Póki co jednak nie jest to problem dla polskich twórców. Pozostaje nam obserwować rynek amerykański i wyciągać wnioski przed wprowadzeniem serwisu w naszym kraju - zaznacza Grzejek.
Paweł Stano, dyrektor operacyjny LifeTube, największej polskiej sieci reprezentującej twórców YouTube’a uważa, że co prawda dla polskich twórców YouTube Red może być szansą na zwiększenie przychodów, jednak nie należy spodziewać się po premierze tej platformy zbyt wiele.
- Nie spodziewamy się wielkiego przełomu - podkreśla Paweł Stano. - Zarówno twórcy, jak i widzowie przyzwyczajeni są do treści darmowych. Co więcej, youtuberzy na naszym rynku nie są skupieni na przychodach z wyświetlania reklam (AdSense), ale na współpracach z markami – to ich główne źródło dochodu. Natywne treści „reklamowe” - jeśli wpisują się w format kanału i pasują do youtubera – nie tylko nie są blokowane i pomijane przez widzów, ale są oglądane z wyboru (i za darmo). Z informacji przekazanych nam przez Google wynika, że YouTube Red będzie funkcjonował przede wszystkim w USA. Google planuje, co prawda, wprowadzenie nowej usługi jeszcze na kilku największych rynkach, ale w tym momencie nie ma żadnych planów dotyczących Polski. Polscy twórcy, których materiały oglądane są przez amerykańskich widzów, zyskają wprawdzie nową możliwość monetyzacji - dzięki zarabianiu nie tylko na reklamach (jak do tej pory), ale i na subskrypcjach (szczegóły nie są jeszcze znane) - ale poza tym nic się nie zmieni - prognozuje Stano.
Większych szans na powodzenie nowej platformy YouTube’a nie widzą pytani o to przez Wirtualnemedia.pl youtuberzy.
- Większość ludzi lubi dostawać wszystko za darmo. A jak nie ma tego za darmo, to sobie to zdobędą nielegalnie - podkreśla Martin Stankiewicz prowadzący na YouTubie własny kanał. - I tak powstały torrenty czy adblock. Ten drugi, moim zdaniem jest w tej chwili po części darmową wersją YouTube Red. Nie tak dawno YouTube wprowadził w Polsce możliwość dodawania płatnych treści. Jak się skończyło? Lamentem i niechęcią. Obawiam się, że to szybciej zniknie niż powstało. YouTube przyzwyczaił wszystkich do tego, że platforma działa za free i wprowadzenie jakichkolwiek płatnych funkcji może okazać się problematyczne - uważa Martin Stankiewicz.
Inny youtuber, Randall Martin nie ukrywa z kolei swojego zdziwienia nazwą YouTube Red i niechęci do niej.
- YouTube Red? - pyta Randall Martin. - Nie można było prościej? Youtube PRO, Youtube Premium, czy nawet Youtube Gold. Żeby to się kojarzyło z produktem premium, a nie z porno do cholery. Teraz wszyscy będziemy pracować na Red Tubie - zapowiada kpiąco Martin nawiązując do nazwy popularnego w sieci serwisu z treściami pornograficznymi.
Dołącz do dyskusji: YouTube Red nie będzie przełomem, wiele zależy od oryginalnych treści, a nazwa może sprawiać kłopoty