Radni Kraśnika przeciwni sieci 5G, podzielają teorie spiskowe. „Szkodliwość mniejsza niż kuchenki mikrofalowej”
Radni Kraśnika przyjęli petycję mówiącą o tym, że sieć 5G planowana w rejonie tego miasta będzie szkodliwa dla zdrowia mieszkańców z powodu nadmiernej emisji fal elektromagnetycznych. Samorządowcy chcą także ograniczenia korzystania z instalacji Wi-Fi w szkołach. Burmistrz Kraśnika odmówił zrealizowania postulatów zawartych w petycji, a Ministerstwo Cyfryzacji jest gotowe do przekonania radnych Kraśnika o tym, że 5G jest niegroźna. - Odpowiednie badania są prowadzone od dawna, dowodzą że PEM jest mniej szkodliwe niż w wypadku kuchenki mikrofalowej. U wielu osób strach przed 5G to efekt nocebo - wyjaśnia dla Wirtualnemedia.pl Tomasz Kulisiewicz, analityk segmentu komunikacji elektronicznej.
Kraśnik, miasto położone w województwie lubelskim nie ma ostatnio w Polsce dobrej prasy. Kilka tygodni temu władze tej miejscowości dołączyły ją do grupy „samorządów wolnych od LGBT”, co spowodowało m.in. że Kraśnik został pozbawiony unijnego wsparcia finansowego.
„Nie” dla 5G i Wi-Fi
Okazuje się, że środowiska LGBT nie są jedynym obiektem niechęci samorządowych działaczy Kraśnika. W ubiegłym tygodniu radni tego miasta przegłosowali przyjęcie petycji złożonej przez Stowarzyszenie Koalicja Polska Wolna od 5G.
W dokumencie jest mowa o ochronie zdrowia mieszkańców gminy przed coraz większą ekspozycją na sztuczne pole elektromagnetyczne o coraz szerszym zakresie częstotliwości. Autorzy petycji apelują m.in. o wyłączenie w kraśnickich szkołach sieci Wi-Fi, a także o przeprowadzenie kampanii informacyjnej dotyczącej szkodliwości sieci 5G i emitowanego przez nią promieniowania.
Za przyjęciem petycji opowiedziało się 9 radnych Kraśnika, przy 6 głosach sprzeciwu, 3 radnych wstrzymało się od głosu. Jednak burmistrz miasta zapowiedział, że nie będzie realizował postulatów zawartych w przegłosowanej petycji.
Z kolei przedstawiciele Ministerstwa Cyfryzacji w deklaracjach medialnych zapowiedzieli, że resort jest gotowy do przeprowadzenie rozmów wyjaśniających radnym Kraśnika, że 5G i związane z nią promieniowanie nie są groźne dla mieszkańców miasta.
Czytaj także: Ponad 20 mld zł z Funduszu Odbudowy na 5G, 6G i światłowody
5G mniej szkodliwa niż mikrofala
Postępowanie radnych Kraśnika wpisuje się w trend spiskowych teorii, według których promieniowanie elektromagnetyczne emitowane przez nadajniki telekomunikacyjne jest szkodliwe dla ludzkiego zdrowia i może prowadzić do szeregu niebezpiecznych schorzeń.
Efektem spiskowych tez dotyczących 5G są m.in. incydenty niszczenia masztów obsługujących sieci telekomunikacyjne. Do takich wydarzeń doszło np. w Wielkiej Brytanii w kwietniu br., a także w Polsce.
Tymczasem już od lat rozmaite badania naukowe i pomiary dowodzą, że promieniowanie elektromagnetyczne emitowane przez 5G nie jest groźne dla zdrowia człowieka. Po raz kolejny przypomina o tym w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Tomasz Kulisiewicz, analityk segmentu komunikacji elektronicznej.
- Prowadzone od niemal 40 lat badania nad wpływem na ludzi promieniowanie elektromagnetycznego wytwarzanego przez urządzenia łączności osobistej (w tym telefony komórkowe wszelkich technologii - począwszy od systemów analogowych) nie wykazały żadnego szkodliwego oddziaływania - przypomina Tomasz Kulisiewicz. -Mierzalne w dobrze kontrolowanych warunkach są efekty termiczne - ale oddziaływanie na człowieka przez stacje bazowe i telefony komórkowe jest o rzędy wielkości niższe, niż choćby popularnych kuchenek mikrofalowych, które stanowią najlepszą ilustrację podgrzewania materii organicznej falami elektromagnetycznymi. Nikt jednak nie wsadza głowy do mikrofalówki.
Nasz rozmówca mimo różnych legend nie słyszał o tym, żeby komuś udało się np. ściąć białka kurzych jajek przy użyciu choćby tysiąca telefonów komórkowych - a to też miał być jeden ze sztandarowych dowodów na szkodliwość telefonii komórkowej.
- Zresztą podobne badania prowadzono dużo wcześniej w odniesieniu do radia i telewizji – podkreśla Kulisiewicz. - Nie wykazano jednak zagrożenia tym, że ktoś słucha programu przy użyciu odbiornika radiowego (jeśli nie uwzględnimy szkodliwych skutków wysłuchiwania czy oglądania ewentualnych głupot). Zupełnie inną historią jest bezpośrednie otoczenie nadajników radiowych dużych mocy, ale po to są tam strefy ochronne, podobnie jak przy stacjach radarowych czy przemysłowych instalacjach mikrofalowych.
Czytaj także: Memorandum ws. 5G i zautomatyzowanej mobilności w korytarzu Morze Północne-Morze Bałtyckie
Zdaniem eksperta najciekawszym rezultatem wielu poważnych badań, także prowadzonych w Polsce przez uczelnie medyczne jest to, że niemal żadna z osób nadwrażliwych na RF EMF, odczuwających różne objawy np. bóle głowy, ogólne złe samopoczucie itp. w pobliżu stacji bazowych, w warunkach kontrolowanych w komorach badawczych, w których był nadajnik wytwarzający pole elektromagnetyczne, nie potrafiła nawet określić, czy nadajnik jest włączony, czy nie.
- Lekarze nazywają takie objawy nadwrażliwości efektem nocebo (odwrotność placebo) pogorszenia się samopoczucia czy nawet stanu zdrowotnego pod wpływem nastawienia psychicznego – tłumaczy Kulisiewicz. - Moim zdaniem główny problem z RF EMF związany jest z teoriami spiskowymi: jeśli na coś nie ma żadnych dowodów to znaczy, że spisek jest tak powszechny, iż dowody też poukrywano...
Ekspert przyznaje, że nie ma natomiast pojęcia, dlaczego akurat problem wrócił w powiązaniu z 5G, choć wiadomo, że uruchomienie większej liczby stacji małych mocy (w układzie piko i femtokomórek) zasadniczo zmniejsza poziomy emisji w stosunku do telefonii 2G/3G/4G.
- Zwłaszcza pola wytwarzanego przez telefon przy uchu, bo na małych odległościach od stacji pracuje on na dużo niższych poziomach mocy - zaznacza Kulisiewicz.
Dołącz do dyskusji: Radni Kraśnika przeciwni sieci 5G, podzielają teorie spiskowe. „Szkodliwość mniejsza niż kuchenki mikrofalowej”