W pogoni za bestią z Giewontu. Recenzja serialu „Forst” Netfliksa na podstawie prozy Remigiusza Mroza
„Forst” z Borysem Szycem w roli głównej wzbudzi w widzach emocje. Jednych zirytuje, innych zachwyci. To kolejny kryminał z detektywem outsiderem w roli głównej, na szczęście aktorsko na pierwszym planie jest bardzo dobrze dlatego w „Forście” można znaleźć coś więcej niż tylko odhaczanie kolejnych etapów pogoni za bestią z Giewontu.
Zanim Netflix ujawnił, że serial o Wiktorze Forście (inspirowany „Ekspozycją” i „Przewieszeniem” autorstwa Remigiusza Mroza) zostanie zrealizowany, fani pisarza prowadzili własną giełdę nazwisk pt. kto mógłby zagrać detektywa Forsta. Co ciekawe, często pojawiały się głosy, że świetnie wypadłby Marcin Dorociński. Ostatecznie w serialu oglądamy Borysa Szyca (aktor jest także jednym z producentów) i jest to wybór nieoczywisty. Pamiętam Borysa Szyca z serialu „Oficer” sprzed blisko dwudziestu lat, gdzie jako podkomisarz Tomasz Kruszyński zapadł w pamięć na lata. „Oficer” był zresztą świetnym serialem kryminalnym, takim, których teraz brakuje w Telewizji Publicznej (nie, „Ojciec Mateusz” się nie liczy). W 2004 zadebiutował też „Glina” z Jerzym Radziwiłowiczem, więc zdecydowanie był to dobry okres dla polskiego kryminału.
Kruszon czy Forst?
Szyc dobrze czuje się w roli Forsta, ale mój problem z tym bohaterem polega na tym, że scenariusz (autorstwa Agaty Malesińskiej i Jacka Markiewicza) niewiele o nim mówi. Przez sześć odcinków w jakimś stopniu go poznajemy, jednak literackie chwyty, które w powieści dają nam wgląd w myśli bohatera, jego wspomnienia i refleksje, w serialu nie sprawdzają się z takim samym skutkiem. Forst to kolejny milczący typ, za którym stadami uganiają się kobiety, a on przyjmuje to zainteresowanie z nonszalancką akceptacją. Nie jest to może vibe Hanka Moody’ego (o roli Szyca w „Warszawiance” przeczytacie tutaj), ale w 2024 roku można już być zmęczonym kolejną narracją, w której supersamiec wiedzie kobiety na zgubę, i większość z nich musi za tę znajomość zapłacić życiem. Z tego powodu i innych schematów, które serial wykorzystuje (seryjny morderca, trudne dzieciństwo bohatera, przeszłość kładąca się cieniem na teraźniejszość, problemy w pracy), możecie mieć wrażenie, że gdzieś już to widzieliście. I nie będziecie w błędzie, bo chociażby „Kruk” Macieja Pieprzycy operuje podobnymi motywami, ale w nieco innej estetyce, chociaż to kryminał, i to kryminał.
Sama historia zapowiada się obiecująco, w końcu denat na Giewoncie to początek złożonej sprawy, którą wielu bohaterów przypłaci życiem. Dobrym pomysłem było pokazanie Tatr i korzystanie z ich piękna po to, żeby uzmysłowić, jak kontrastuje z nimi ponura ludzka natura. Zdjęcia Piotra Uznańskiego to kolejny „plusik” dla nowej produkcji Netfliksa.
Detektywa Forsta poznajemy w Zakopanem, gdy przyjeżdża na miejsce zbrodni i wraz z innymi policjantami próbuje zrozumieć, dlaczego ktoś miałby popełnić samobójstwo w tak spektakularny sposób na Giewoncie. Na miejscu pojawia się też dociekliwa dziennikarka Olga Szrebska (Zuzanna Saporznikow), z którą Forst będzie prowadził swoje prywatne śledztwo gdy oficjalne metody okażą się niewystarczające.
Forst będąc na Słowacji, gdzie tropi powiązania sprawcy morderstwa, wpada w kłopoty i ostatecznie, niczym John McClane ze „Szklanej pułapki” przeciska się przez kanał wentylacyjny. W takich chwilach nie sposób się nie uśmiechnąć, widząc korespondencję z tym kultowym filmem, ale przez to i przez scenariusz zbudowany ze znanych puzzli, trudno „wgryzać” się w serial i szukać tam czegoś więcej niż elementy, które wszyscy znamy. Spisek sięgający do czasów II wojny światowej domagałby się rozbudowania i uszczegółowienia, żeby móc poświęcić mu więcej uwagi. Forst i Szrebska jeżdżą i dowiadują się, ale w gruncie rzeczy, mało z tego wynika, a motywacje sprawcy wydają się niekompletne.
Legenda teatru lat 60.
Brawa dla twórców za epizod, w którym pojawia się Jerzy Nasierowski. Miło zobaczyć go w dobrej formie (aktor ma 90 lat) i pięknej charakteryzacji. Nasierowski to nie tylko aktor, który święcił triumfy w teatrze lat 60., ale zasłynął także skandalami obyczajowymi i znalazł się w samym środku głośnej sprawy kryminalnej, co skończyło się dla niego osadzeniem w zakładzie karnym. Nasierowski to żywa legenda polskiej popkultury i oglądanie go w epizodycznej roli w serialu Netfliksa to udana niespodzianka.
Problem, który wiąże się z tym jak prezentowany jest bohater, czyli milczący don juan, uwidaczniają sceny erotyczne. Wydają się kompletnie zbędne i wybijające z rytmu akcji, słabo umotywowane, a czasami zupełnie „od czapy”. Momentami wywołują efekt komiczny (vide: Forst ze Szrebską w jego przyczepie kempingowej, a kolejna bohaterka już biegnie z wizytą).
Sześć odcinków to za mało, żeby poznać bohaterów drugiego planu, a są wśród nich postacie, które mają do opowiedzenia własne historie. Takim bohaterem jest inspektor zakopiańskiej policji, Edmund Osica (w tej roli Andrzej Bienias). Zasłużył na co najmniej jeden odcinek tylko dla siebie, zwłaszcza że czytelnicy prozy Remigiusza Mroza bardzo tę postać lubią. A skoro już o pisarzu mowa, jego również oglądamy w zapadającym w pamięć epizodzie.
Do zobaczenia za rok?
Twórcy zostawili furtkę do kontynuacji, więc wszystko się może zdarzyć, ale najbardziej interesuje mnie, czy ewentualne kolejne sezony będą konsekwentnie budować postać detektywa jako polskiego Jamesa Bonda, nieustraszonego herosa, który wychodzi cało z każdej opresji. W pierwszych sześciu odcinkach Forst przyjmuje tyle ciosów i doznaje tylu wypadków, że powinien paść martwy co najmniej trzykrotnie, a na całe szczęście dla nas widzów, wciąż żyje.
Serial na pewno jest miłą niespodzianką dla wielbicieli literackiego Forsta, a widzowie nieznający prozy Remigiusza Mroza także mogą produkcję Netfliksa obejrzeć. Osobiście spodziewałam się czegoś więcej, efektu wow, przepytywania świadków, siedzenia w archiwach, wgryzania się w historię – teoretycznie wszystko to dostałam, ale w zbyt małej, pospiesznie aplikowanej dawce. Chciałabym też wiedzieć, na czym dokładnie polega wyjątkowość tego bohatera poza tym, że to typ milczący. Pozostaje więc czekać na zamówienie kolejnego sezonu i reakcje widzów. Na koniec warto wspomnieć wpadające w ucho aranżacje znanych hitów muzyki popularnej.
Serial „Forst” w reżyserii Daniela Jaroszka z pięknymi zdjęciami Piotra Uznańskiego zadebiutuje na Netfliksie 11 stycznia 2024.
Dołącz do dyskusji: W pogoni za bestią z Giewontu. Recenzja serialu „Forst” Netfliksa na podstawie prozy Remigiusza Mroza