KRRiT mówi "nie" zmianom w szkołach. Braun: To tak jakby oceniała kodeks drogowy
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyjęła uchwałę, w której sprzeciwia się zastępowaniu w szkołach przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie przez edukację zdrowotną. Regulator obawia się seksualizacji dzieci. Byli szefowie i członkowie KRRiT w rozmowie z Wirtualnemedia.pl twierdzą, że takie stanowisko nie leży w jej kompetencjach i Rada powinna skupić się m.in. na przeciągających się procesach koncesyjnych.
W piątek KRRiT wezwała „ministra edukacji Barbarę Nowacką do wycofania się z rozporządzenia w zakresie podstawy programowej dotyczącej edukacji zdrowotnej, odnoszącej się do dojrzewania i zdrowia seksualnego dzieci i młodzieży oraz przyjęcia przepisów prawa, które będą koherentne z obowiązującymi standardami ochrony małoletnich”. Regulator uważa, że zastępowanie wychowania do życia w rodzinie przez edukację seksualną to błąd. - Zgodnie z Rozporządzeniem istotnym elementem obowiązkowej edukacji zdrowotnej, która zastąpi Wychowanie do życia w rodzinie, będzie edukacja zdrowotna w wymiarze seksualnym. W ramach jej założeń dzieci z klas IV-VI, a więc w przedziale wiekowym 9-12 lat, mogą być zapoznawane z takimi zagadnieniami jak m.in. erekcje, zachowania autoseksualne i pojęcie zdrowia seksualnego – poinformowała KRRiT.
Choć problem dotyczy szkół, a nie stacji telewizyjnych, radiowych lub internetu, to regulator znalazł związek ze swoimi kompetencjami. - W związku z tak ujętymi wymaganiami podstawy programowej nowego przedmiotu należy stwierdzić, że stoją one w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach, a ich realizacja w programie szkoły podstawowej może w niedalekiej przyszłości doprowadzić do załamania systemu ochrony małoletnich obowiązującego w telewizji i Internecie. Skutkiem sprzeczności regulacji prawa medialnego i szkolnych wymagań będzie stopniowa erozja systemu ochrony małoletnich we wszystkich jego obszarach: telewizyjnym i internetowym – wyjaśniła KRRiT.
- Uchwała została przyjęta czterema głosami, przy moim sprzeciwie. Uważam, że KRRiT nie jest organem właściwym do oceniania podstaw programowych. Swoje uwagi, jeśli takie miała, mogła zresztą zgłosić biorąc udział w konsultacjach rozporządzenia - powiedział PAP prof. Tadeusz Kowalski, członek KRRiT. Podkreślił, że „uzasadnienie uchwały ma raczej charakter ideologiczny, zwłaszcza że nowy przedmiot, który zamierza wprowadzić do podstawy programowej ministerstwo edukacji, jest dosyć rozbudowany, i obejmuje m.in. zdrowie psychiczne, higienę, relacje z otoczeniem, poczucie bezpieczeństwa, wiedzę z zakresu cyberbezpieczeństwa. Tematyka dotycząca życia seksualnego jest jednym z elementów "tego przedmiotu”. Zauważył, że zapisy podstawy programowej w żaden sposób nie dotyczą ustawy o radiofonii i telewizji czy mediów.
KRRiT wykracza poza swoje kompetencje?
O inicjatywę regulatora zapytaliśmy jego byłych przewodniczących i członków. - Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest - zgodnie z ustawą - organem właściwym w sprawach radiofonii i telewizji, może opiniować akty prawne, ale wyłącznie takie, które dotyczą radiofonii i telewizji, audiowizualnych usług medialnych na żądanie lub platform udostępniania wideo. Niezależnie więc od merytorycznej oceny treści podstawy programowej nowego przedmiotu, KRRiT nie ma żadnych kompetencji by się w tej sprawie wypowiadać, tak jak nie ma kompetencji by oceniać kodeks drogowy, choć jego przepisy mogą dotyczyć bezpieczeństwa dzieci. To właściwie zamyka temat – ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Juliusz Braun, przewodniczący KRRiT w latach 1999-2003.
Zdaniem Brauna uchwała KRRiT ma charakter prywatny. - Pan Świrski i jego trzy koleżanki mogą oczywiście zabierać głos w każdej sprawie, ale jest to ich opinia prywatna, a nie stanowisko KRRiT jako konstytucyjnego organu państwa. Swoją drogą, uzasadnienie ich opinii jest tak kuriozalne, zarówno od strony prawnej jak merytorycznej, że trudno je komentować – przekonuje były szef KRRiT.
Posiedzenia KRRiT odbywają się najczęściej co dwa tygodnie. Regulator nie rozstrzygnął kilku konkursów o częstotliwości radiowe. Od kilku lat nadawcy narzekają na przedłużający się proces przedłużenia koncesji. W przypadku stacji TVN Warner Bros. Discovery często decyzje zapadały krótko przed końcem obowiązujących koncesji, a sądy zwracały uwagę na bezczynność regulatora. - Zdumiewa też fakt, iż w czasie, gdy przedłuża się wiele postępowań koncesyjnych, przewodniczący KRRiT wprowadza do porządku obrad tematy, które zajmują czas, a nie dotyczą kompetencji Rady – przekonuje Braun.
„Niech KRRiT zabezpieczy dzieci przed pornografią zamiast się ośmieszać”
W podobnym tonie wypowiada się Jan Dworak, który był przewodniczącym KRRiT w latach 2010-2016. - Troska o wychowanie dzieci jest szlachetna, ale należy ją traktować poważnie. KRRiT myli pornografię ze szkolnym przedmiotem, a to nie jest poważne. Każdy rodzic wie, że zabezpieczenia przed dziećmi stron pornograficznych w sieci są fikcją. Może więc KRRiT spróbuje rozwiązać choćby ten prawdziwy i niełatwy problem, zamiast się ośmieszać – mówi Wirtualnemedia.pl Dworak.
Robert Kwiatkowski, członek KRRiT w latach 1996-1998, obecnie zasiadający w Radzie Mediów Narodowych spodziewa się kolejnych takich inicjatyw. - Uchwała KRRiT jest przejawem politycznego ADHD tego ciała, a zwłaszcza jej przewodniczącego. Wykracza ona poza jej ustawowe obowiązki i poddaje pod wątpliwość sens utrzymywania takiej instytucji, choć przecież KRRiT jest organem konstytucyjnym. Uchwała jest jednocześnie niepokojącym sygnałem co do możliwej aktywności medialnej i politycznej Rady w trakcie kampanii prezydenckiej, która właśnie się rozpoczęła. Jeszcze nie raz w przyszłym roku Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji da nam powody do zażenowania - prognozuje Kwiatkowski.
Krzysztof Luft, członek KRRiT w latach 2010-2016 liczy na to, że już niebawem zmieni się skład regulatora. - Ja wiem, że psychoprawica ma fioła na punkcie seksu, ale poważny organ państwowy, jakim jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, nie powinien się aż tak kompromitować. KRRiT ma co prawda kompetencje do oceny zawartości programów radiowych i telewizyjnych ale nie programów nauczania, realizowanych przez szkoły. Komentowanie takich osobliwych działań KRRiT, staje się coraz bardziej kłopotliwe i czas najwyższy, aby kadencja tego składu została przerwana. Co mam nadzieję nastąpi w lecie - mówi członek Rady Programowej TVP i konsultant dyrektora generalnego tej firmy Tomasza Syguta.
Dołącz do dyskusji: KRRiT mówi "nie" zmianom w szkołach. Braun: To tak jakby oceniała kodeks drogowy