Gdańsk usuwa nielegalne reklamy z terenów miejskich
Władze Gdańska rozpoczynają walkę z reklamami bezprawnie umieszczanymi na nieruchomościach stanowiących własność miasta lub Skarbu Państwa. Takie materiały będzie usuwać specjalny zespół.
Zespół złożony z pracowników kilku wydziałów Urzędu Miejskiego w Gdańsku w asyście straży miejskiej rozpocznie w najbliższych dniach patrolowanie miasta. Jeśli urzędnicy i strażnicy zauważą materiał bezprawnie umieszczany na nieruchomości miejskiej lub państwowej, wezwie specjalistyczny samochód, który usunie taki obiekt i przetransportuje go na dozorowany parking.
Urząd podkreśla, że chodzi przede wszystkim o nośniki reklamowe w postaci pojazdów bezsilnikowych, które coraz częściej są samowolnie umieszczane na terenach miejskich. - Powoduje to chaos wizualny w przestrzeni miejskiej oraz nieuczciwą konkurencję dla podmiotów ponoszących opłatę z tego tytułu - tłumaczy Michał Szymański, kierownik Referatu Estetyzacji Miasta w gdańskim magistracie.
Tak zarekwirowany pojazd reklamowy będzie można odebrać raz w tygodniu po złożeniu odpowiedniego wniosku, udowodnieniu, że jest się jego właścicielem oraz pokryciu kosztów poniesionych przez miasto przy odholowywaniu. - Te działania będą prowadzone w sposób ciągły, do skutku - zapowiada Michał Szymański.
Urząd Miejski w ubiegłym tygodniu rozpoczął już kontrolowanie, czy na ulicach nie znajdują się nielegalnie koziołki, tzw. potykacze oraz banery reklamowe. Pierwsze wspólne patrole pracowników Referatu Estetyzacji Miasta i strażników miejskich objęły obszar Głównego Miasta, gdzie pojawia się najwięcej tego typu obiektów. - Tym razem skończyło się jedynie na pouczeniach, a wszyscy pouczeni usunęli nielegalne reklamy - relacjonuje Michał Szymański.
- Każdy, kto posiada zgodę na zajęcie pasa drogi, jest zobowiązany okazać ją na wezwanie strażnika miejskiego. W przypadku, gdy ktoś nie przyzna się do umieszczenia koziołka, pomocny w ustaleniu sprawcy będzie miejski monitoring – zaznacza Szymański. - Spośród dziesiątków koziołków, o które potykamy się na ulicach, zaledwie 16 stoi legalnie, a reszta to samowola. Na umieszczanie banerów, które szpecą zabytkowe otoczenie, w ogóle nie wydaje się zgody. Samowolą jest także umieszczenie obiektu w miejscu innym, niż wskazano w decyzji - podkreśla.
Dołącz do dyskusji: Gdańsk usuwa nielegalne reklamy z terenów miejskich