Edward Miszczak wezwany na przesłuchanie po słowach, że „surówka” do reportażu „Superwizjera” o neonazistach nie zaginęła
W piątek rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Katowicach prok. Waldemar Łubniewski poinformował, że prokuratora planuje przesłuchanie w charakterze świadka dyrektora programowego TVN Edwarda Miszczaka w śledztwie związanym z materiałem „Superwizjera” o "urodzinach Hitlera". Powód? Miszczak wbrew stanowisku firmy powiedział niedawno, że pełne tzw. surowe nagranie zrealizowane przez dziennikarzy nie zaginęło.
Prokurator prowadzący sprawę reportażu o neonazistach wyemitowanego w „Superwizjerze” TVN w styczniu br. poinformował w piątek, że dyrektor programowy telewizji TVN zostanie przesłuchany w charakterze świadka w tej sprawie. Edward Miszczak ma złożyć wyjaśnienia w sprawie udzielonych przez siebie wypowiedzi.
- Chodzi o wypowiedzi, których pan Miszczak udzielił ostatnio. Wynikało z nich, że TVN jest w posiadaniu taśm, na których utrwalono przebieg spotkania neonazistów w Wodzisławiu Śląskim - powiedział prok. Łubniewski portalowi TVP.Info.
Wyjaśnienia mają dotyczyć okoliczności „w których taśmy z materiałem (tzw. surówką) zostały zgubione”. Prokuratura występowała już do TVN-u i wnosiła o wydanie tych taśm, nadawca odpowiedział wtedy, że „zostały one zgubione”.
Nie jest obecnie znany termin przesłuchania Miszczaka w charakterze świadka.
Materiał w sprawie tzw. urodzin Hitlera przygotowali Piotr Wacowski, Bertold Kittel i Anna Sobolewska. Udało im się przeniknąć incognito do środowiska skupionego wokół stowarzyszeniu Duma i Nowoczesność i fundacji Orle Gniazdo, nagrali z ukrycia m.in. obchody rocznicy urodzin Adolfa Hitler zorganizowane 13 maja ub.r. w lesie niedaleko Wodzisławia Śląskiego.
„Sprzeczne informacje na temat surówki materiału”
Prokurator w rozmowie z portalem TVP.Info stwierdził, że przesłuchanie będzie miało miejsce w związku z wypowiedzią, która pojawiła się w telewizji, a w której Edward Miszczak podał, że stacja TVN w dalszym ciągu dysponuje nagraniami - „surówką”, ze spotkania w lesie pod Wodzisławiem Śląskim.
Miszczak krótkiej wypowiedzi na ten temat udzielił Telewizji wPolsce.pl w zeszły piątek przy okazji konferencji prasowej o finale WOŚP (TVN jest jej głównym partnerem telewizyjnym). - „Surówka” nie zaginęła, tylko każde medium posługuje się należnymi mu możliwościami - stwierdził dyrektor programy TVN. - Z nazizmem trzeba walczyć, nazizmu nie wolno bronić - dodał.
Prokurator Waldemar Łubniewski stwierdził, że „by wyjaśnić, jaki był prawdziwy los tej surówki, pan Miszczak musi zostać przesłuchany”. - Prowadzimy to śledztwo, bo pojawiły się informacje podawane przez jednego z uczestników tego spotkania, że to spotkanie zostało zainspirowane, wyreżyserowane i zrobione za pieniądze. By ustalić, jak było naprawdę, musimy podjąć wszystkie czynności musimy podjąć wszystkie czynności i w moim przekonaniu ta surówka jest niezbędna, by ustalić, jak wygląda prawda, a pan Miszczak, który twierdzi, że ona nie zaginęła, musi na tę okoliczność zostać przesłuchany” - wyjaśnił.
Zarzut propagowania nazistowskiego ustroju państwa
W czwartek do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko organizatorom i uczestnikom obchodów "urodzin" Hitlera, co zarejestrowali dziennikarze TVN. Akt dotyczy sześciu uczestników obchodów tej uroczystości w lesie w Wodzisławiu Śląskim, zorganizowanej przez stowarzyszenie Duma i Nowoczesność. Postawiono im zarzuty w sprawie propagowania nazistowskiego ustroju państwa. Dodatkowo organizator wydarzenia jest oskarżony „o przygotowanie i rozpowszechnianie plakatu z zaproszeniem na spotkanie, wznoszenie nazistowskich gestów i posiadanie broni palnej bez zezwolenia”.
Mateusz S., który brał udział w „uroczystościach urodzin Hitlera” otrzymał również trzy inne zarzuty: dwa dotyczą publicznego propagowania nazistowskiego ustroju państwa na koncercie, który odbył się 22 października 2016 roku w Boguszowicach (koło Rybnika), a także na festiwalu Orle Gniazdo - 15 lipca 2017 roku. Otrzymał też zarzut posiadania amunicji do broni palnej bez zezwolenia. Również Krystian Z. i Dawid K. zostali oskarżenia o inne występki, związane z propagowaniem nazistowskiego ustroju państwa. Grozi im do dwóch lat pozbawienia wolności, a Mateuszowi S – do ośmiu lat pozbawienia wolności. Akt oskarżenia został skierowany do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim.
Sugestie wPolityce.pl, pozew od TVN
O reportażu przygotowanym w styczniu 2018 r. zaczęło ponownie być głośno na początku listopada ub.r., kiedy Wojciech Biedroń w serwisie wPolityce.pl opisał wyjaśnienia złożone przez Mateusza S., jednego z organizatorów urodzin Hitlera.
Mężczyzna, któremu śledczy postawili zarzuty, stwierdził, że otrzymał 20 tys. zł na organizację tego wydarzenia od osób nalegających, żeby uczestniczyła w tym dziennikarka TVN (ukrywała się pod fikcyjną tożsamością).
- Wiele wskazuje na to, że grupa przebierańców z lasu pod Wodzisławiem Śląskim to w rzeczywistości opłaceni statyści. W czyim filmie zagrali? Kto naprawdę sfinansował tę imprezę i jaki był rzeczywisty udział dziennikarzy i ich stacji w tym wydarzeniu? Czy ujawnili istniejące zjawiska, czy też byli ich animatorami? - zapytał dziennikarz wPolityce.pl. - Na te wszystkie pytania próbuje teraz odpowiedzieć prokuratura. - dodał.
Do jego tekstu szybko odniosła się redakcja „Superwizjera”, wydając komunikat, w którym zaprzeczyła sugestiom wynikającym z wyjaśnień Mateusza S. - W związku z tymi doniesieniami kategorycznie zaprzeczamy, aby jakikolwiek członek ekipy TVN biorącej udział w realizacji reportażu „Polscy neonaziści” przekazał jakiekolwiek pieniądze Mateuszowi S. ps. Sitas lub komukolwiek, kto brał udział w organizacji urodzin Adolfa Hitlera w lesie w okolicy Wodzisławia Śląskiego. Powielanie takich informacji narusza dobra osobiste autorów reportażu oraz stacji TVN. W związku z tym rozważamy podjęcie kroków prawnych - napisano.
Dodano, że Mateusz S. rozmawiał ze śledczymi już po tym, jak postawiono zarzut propagowania ustroju totalitarnego. - W związku z tym nie mógł w tym postępowaniu złożyć „zeznań”, na które powołuje się portal wPolityce. Mógł składać wyjaśnienia, w trakcie których mógł dowolnie formułować linię obrony, a mówiąc wprost - mógł kłamać w swojej obronie - podkreśliła ekipa redakcyjna „Superwizjera”.
TVN pozwał wydawcę wPolityce.pl i tygodnika „Sieci” za sugestie, że stacja lub jej pracownicy mogli zapłacić za organizację rocznicy urodzin Adolfa Hitlera. - Oskarżenia te są całkowicie niezgodne z prawdą, co wykaże postępowanie przed sądem - zapewnił nadawca.
W piątek 23 listopada do mieszkania Piotra Wacowskiego przyszło dwóch funkcjonariuszy ABW, przekazując mu wezwanie na przesłuchanie w charakterze podejrzanego o propagowanie faszyzmu. Skąd ten zarzut? Na jednym ze zdjęć z obchodów urodzin Hitlera operator „Superwizjera” wykonywał faszystowski gest pozdrowienia.
Następnego dnia wieczorem TVN wydał komunikat, w której stanął w obronie dziennikarzy „Superwizjera”. - Autorzy reportażu postępowali zgodnie ze wszystkimi standardami dziennikarstwa śledczego. Stawianie tego, który ujawnia działalność przestępczą na równi z przestępcami traktujemy jako próbę zastraszenia dziennikarzy - oceniła firma. - Jednocześnie informujemy, że wczoraj TVN złożył pozew przeciwko tym, którzy insynuowali w ostatnim czasie, że materiał był inscenizowany - dodała.
Prokuratura Krajowa w niedzielę 25 listopada poinformowała, że uznała postawienie zarzutów Piotrowi Wacowskiemu za przedwczesne i odwołała wezwanie na przesłuchanie. Ponadto zdecydowała o przekazaniu tej sprawy do Prokuratury Regionalnej w Katowicach, która nadal prowadzi postępowanie w sprawie podżegania do zorganizowania spotkania ku czci Hitlera poprzez przekazanie jego organizatorowi kwoty 20 tysięcy złotych.
TVN tłumaczył, że nie odnalazł całego nagrania z urodzin Hitlera
Pod koniec listopada ub.r. Centrum Monitoringu Wolności Prasy, działające przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, skierowało pytania do prokuratury o jej ustalenia na temat okoliczności wydarzenia pokazanego w reportażu „Superwizjera”.
Organizacja udostępniła pismo, które otrzymała poprzedniego dnia od prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego. Poinformował on, że TVN nie przekazał prokuraturze pełnego materiału nakręconego podczas obchodów rocznicy urodzin Hitlera. Firma początkowo tłumaczyła się feriami zimowymi, a potem przekazała, że nie udało się odnaleźć tych nagrań.
- Prokuratura dysponuje tylko fragmentami zapisów kilkugodzinnego spotkania, wyemitowanymi w kilkunastominutowym reportażu TVN. Nie posiada całości nagrania „urodzin Hitlera”, co niewątpliwie stanowiłaby obiektywny i bardzo cenny materiał dowodowy, pozwalający odtworzyć ich przebieg „od początku do końca” - stwierdził Bogdan Święczkowski. - Pozwoliłoby to na wszechstronne wyjaśnienie sprawy i mogłoby być jednocześnie potwierdzeniem, że zaangażowani w tę sprawę reporterzy TVN dochowali standardów dziennikarskiej uczciwości i rzetelności - dodał.
Według zeznań przywołanych przez prokuratora krajowego Piotr Wacowski miał prowokować innych uczestników zdarzenia do wypowiedzi rasistowskich, a nawet do przemocy.
- W odniesieniu do jego zachowania świadek zeznał: „On cały czas mówił, że trzeba coś zrobić z uchodźcami, bo za dużo ‘tych ciapaków’, że trzeba zorganizować jakąś akcję, żeby się oni bali”. Z relacji świadków, jak i z wstępnej analizy wyemitowanych przez TVN nagrań wynika również, że wskazany wyżej pracownik stacji brał aktywny udział we wznoszeniu nazistowski dekoracji. Miał m.in. co chwila oferować swoją pomoc. „To chciał pomóc w przybyciu swastyki, to chciał zawiesić obraz itp.” - opisał Święczkowski.
Zaznaczył, że powyższe stwierdzenia są weryfikowane w ramach śledztwa.
Nagrody dla autorów reportażu
Helsińska Fundacja Praw Człowieka w otwartym stanowisku wyraziła „zaniepokojenie atmosferą, jaką kreuje Ministerstwo Sprawiedliwości, służby specjalne oraz partia rządząca” wokół autorów reportażu o świętowaniu urodziny Hitlera. Natomiast Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zapowiedział, że spyta o sprawę prokuraturę i ABW.
Bertold Kittel, Anna Sobolewska i Piotr Wacowski za reportaż o neonazistach otrzymali w tym roku kilka wyróżnień dziennikarskich, m.in. Nagrodę Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego.
Dołącz do dyskusji: Edward Miszczak wezwany na przesłuchanie po słowach, że „surówka” do reportażu „Superwizjera” o neonazistach nie zaginęła
Panie NB, wracaj do szkoły!!! Tracisz pracę!
Wszystkim waszym redaktorom zabraniam utajniania imion i nazwisk!