Dyrektywa UE zabierze pieniądze ZAiKS-owi i polskim muzykom obecnym na YouTubie
Zarobki wykonawców na YouTubie są zależne od oglądalności reklam, mniej pieniędzy dla ZAiKS-u i nowy podział zysków między producentem a Google - to konsekwencje wprowadzenia w Polsce unijnej dyrektywy w zakresie praw autorskich.
Na swojej stronie internetowej Stowarzyszenie Autorów ZAiKS umieściło komunikat związany z wprowadzeniem w Polsce unijnej Dyrektywy w sprawie zbiorowego zarządzania prawami autorskimi oraz udzielania licencji wieloterytorialnych online.
Okazuje się, że nowe przepisy w dużym stopniu mogą zmienić dotychczasowy układ sił związany z pieniędzmi za umieszczane w serwisie YouTube utwory muzyczne zawarte w plikach wideo. Konsekwencją wspomnianej dyrektywy jest bowiem porozumienie zawarte pomiędzy ZAiKS-em a Google, właścicielem YouTube’a.
Pierwsza ważna zmiana polega na tym, że ZAiKS nie będzie już otrzymywał pieniędzy od YouTube za odtwarzane w polskiej wersji tego serwisu piosenki i klipy zagranicznych wykonawców, jak to się odbywało wcześniej. Teraz wspomniane opłaty będą odbierały organizacje zbiorowego zarządzania z konkretnych krajów, z których pochodzą poszczególni artyści. Z jednej strony oznacza to mniejsze sumy wpływające do kasy ZAiKS-u, z drugiej jednak rodzi nadzieję na to, że ta polska organizacja skupi się w większym niż kiedyś stopniu na ochronie praw rodzimych wykonawców.
Porozumienie zawarte pomiędzy ZAiKS-em a Google oraz unijna dyrektywa to dla samych artystów konieczność staranniejszego niż kiedyś doglądania własnych interesów, a także uzależnienie ich od twardych praw rynku.
Do tej pory ZAiKS otrzymywał od YouTube’a listę wykorzystanych w serwisie utworów i zależną od tego sumę pieniędzy. Teraz będzie inaczej, bowiem pojawi się dodatkowy mechanizm weryfikacji. Każdy wykonawca będzie musiał zgłosić w Stowarzyszeniu Autorów opublikowanie swojego utworu w bazie YouTube’a. Jeżeli zaniedba ten szczegół, to po prostu nie dostanie od serwisu honorariów nawet wówczas, gdy jego utwór okaże się bardzo popularny w sieci.
Dodatkowo istotny jest fakt, że piosenka lub klip muszą zostać opublikowane na YouTubie za pośrednictwem Google YT Uploader. To oznacza, że monetyzacji nie będą podlegały utwory umieszczone w serwisie na przykład przez prywatne osoby lub firmy inne niż Google.
Najbardziej niekorzystna dla twórców jest część umowy mówiąca o tym, że wynagrodzenie będzie im przysługiwało tylko wówczas, gdy odbiorca obejrzy w całości reklamę towarzyszącą materiałowi umieszczonemu na YouTubie. Jeżeli reklama zostanie wyłączona w trakcie emisji, to wykonawca nie dostanie ani grosza. Taki warunek może znacznie ograniczyć dochody artystów pochodzące z serwisu, bowiem sam Google daje internautom możliwość wyłączenia reklamy już po kilku sekundach jej odtwarzania, z czego znakomita większość internautów skwapliwie korzysta.
Ostatnia istotna kwestia dotyczy podziału zysków z publikowanych utworów. Zgodnie z zawartą umową 55 procent uzyskanej kwoty trafi w ręce producenta nagrania, zaś pozostałe 45 procent otrzyma Google. I to właśnie on z tej puli będzie wypłacał wykonawcom tantiemy.
Dołącz do dyskusji: Dyrektywa UE zabierze pieniądze ZAiKS-owi i polskim muzykom obecnym na YouTubie