Centrum Prasowe Wirtualnemedia.pl

Tekst, który zaraz przeczytasz jest informacją prasową.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za jego treść.

2014-01-13

A A A POLEĆ DRUKUJ

Śląski precedens: zadośćuczynienie można dziedziczyć

Zgodnie z grudniową uchwałą Sądu Najwyższego (SN), zadośćuczynienie za cierpienie wywołane śmiercią bliskiej osoby, można dziedziczyć. Sąd ustosunkował się do historii rodziny z Mikołowa, która w 2011 r. straciła w wypadku samochodowym syna. W trakcie sprawy o odszkodowanie, prowadzonej przez Auxilię, zmarł ojciec tragicznie zmarłego. Choć stanowisko SN dotyczy tego konkretnego przypadku, jest szansa, że w przyszłości wpłynie na decyzje sądów w podobnych sytuacjach.

Długa droga do należnego zadośćuczynienia

Historia śląskiej rodziny początkowo była bardzo podobna do innych tego typu, którzy musieli walczyć o zadośćuczynienie za cierpienie spowodowane śmiercią bliskiej osoby. Liberty Direct dobrowolnie wypłacił poszkodowanym (4 osobom) zaledwie 45 975 PLN.  Wobec tak nieadekwatnej kwoty, Auxilia, która prowadzi sprawę, skierowała pozew przeciwko ubezpieczycielowi na kwotę niemal 200 000 PLN do Sądu Rejonowego w Rudzie Śląskiej. - W zdecydowanej większości przypadków, które prowadzimy, ubezpieczyciel odrzuca żądania poszkodowanych lub wypłaca symboliczne odszkodowanie. Dlatego tak ważne jest uświadomienie wszystkim, że warto walczyć o swoje do końca – mówi  BartoszBoberski, prezes Auxilii, firmy odszkodowawczej.  

Niestety, w trakcie trwania procesu, w styczniu 2013 r., zmarł ojciec syna, który zginął w wypadku. Wówczas pojawiła się wątpliwość, czy należne jemu odszkodowanie mogą odziedziczyć bliscy. Ubezpieczyciel oczywiście odrzucił taką opcję i wniósł o umorzenie postępowania. Sąd I instancji przyznał rację Liberty Direct. Auxilia, w imieniu poszkodowanej rodziny, odwołała się od tej decyzji. Sąd zapytał o opinię Sądu Najwyższego, który to 12 grudnia 2013 r., uznał, że tego typu roszczenia są dziedziczne. - Nasza firma istnieje na rynku już 11 lat i przypadek, kiedy w trakcie procesu umiera jeden z poszkodowanych, zdarzył nam się po raz pierwszy i istnieje ryzyko, że nie po raz ostatni – przyznaje Bartosz Boberski. - Najdłuższa sprawa sądowa, jaką prowadziliśmy, trwała 6 lat. A przez taki długi czas, niestety, wszystko się może wydarzyć – dodaje.

Przypadek rodziny z Mikołowa wraca więc na wokandę. Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu kolejnej  rozprawy o zadośćuczynienie.





Tylko na WirtualneMedia.pl

Zaloguj się

Logowanie

Nie masz konta?                Zarejestruj się!

Nie pamiętasz hasła?       Odzyskaj hasło!

Galeria

PR NEWS