Złoty najsłabszą walutą regionu. „Nie należy się spodziewać znaczących ruchów NBP”
Złoty jest obecnie najsłabszą walutą regionu. Osłabieniu przysłużył się nie tylko brexit, lecz także propozycje zmian w OFE. Zdaniem Adama Rucińskiego, prezesa firmy BTFG Audit, w odpowiedzi na osłabienie polskiej waluty nie należy się spodziewać interwencji NBP na rynkach finansowych. Według niego działania w obronie waluty mogą przynieść wyłącznie krótkoterminowe korzyści. W najbliższym czasie nie należy się również spodziewać zmian stóp procentowych. Dopiero przy znaczących wzrostach cen, stopy mogą być podniesione.
– Moim zdaniem wynik referendum w Wielkiej Brytanii nie wpłynie na decyzje Narodowego Banku Polskiego. Przede wszystkim dlatego, że NBP ma świadomość, że każda interwencja ma małe szanse, by w długim okresie faktycznie zadziałać. Ogólnie interwencje na rynkach finansowych ze strony banków centralnych są szalenie ryzykowne i historia jednoznacznie pokazuje, że na dłuższą metę nie wychodzą – przekonuje Adam Ruciński, prezes BTFG Audit, firmy doradczej.
Wyniki czerwcowego referendum w Wielkiej Brytanii odbiły się na kursach walutowych. Notowania euro wzrosły do 4,50 zł, czyli do najwyższego poziomu od 2011 roku. Złoty osłabił się również wobec dolara czy franka szwajcarskiego. Bank Morgan Stanley ocenił, że wśród walut, które najmocniej stracą w wyniku brexitu, będzie właśnie złoty. Polska waluta była w poniedziałek najsłabszą walutą w regionie. Powodem jej spadku wartości był jednak nie brexit, ale propozycje dotyczące zmian w OFE.
Mimo to nie należy się spodziewać interwencji, które miałyby bronić kursu polskiej waluty, zwłaszcza że obecnie Polska ma sfinansowane 70 proc. potrzeb pożyczkowych, duża jest również rezerwa gotówki.
– Interwencje banków centralnych są pozbawione sensu, ponieważ możliwa jest wyłącznie interwencja w krótkim okresie. Bank centralny pozbywa się środków, a tak naprawdę to rynek o wszystkim decyduje. Jest zbyt dużo silnych graczy obecnie na świecie, którzy mają istotny wpływ na rynek, a bank centralny dysponuje tylko ograniczonymi środkami – przekonuje ekspert.
Brexit nie powinien również w znaczący sposób wpłynąć na decyzję Systemu Rezerwy Federalnej. Jak ocenia Ruciński, Fed w najbliższej perspektywie będzie obserwował sytuację na rynkach finansowych, zwłaszcza że obecnie trudno jest ją przewidzieć. Przy dużej zmienności nie można wykluczyć skoordynowanej akcji banków centralnych. Nie wiadomo jeszcze również, jakie będą decyzję brytyjskiego parlamentu (czy przegłosuje brexit), dopiero wówczas będzie można ocenić skutki gospodarcze.
– Moim zdaniem Fed utrzyma swoją politykę stopniowego podnoszenia stóp procentowych, mimo że dane, które ostatnio napływają, nie są bardzo dobre. Natomiast na rynku pracy dane pokazują, że możemy liczyć w najbliższych miesiącach na poprawę koniunktury gospodarczej – mówi prezes.
Wydatki amerykańskich konsumentów w maju wzrosły o 0,4 proc. w porównaniu do kwietnia, kiedy wzrosły o 1,1 proc. Dochody Amerykanów wzrosły o 0,2 proc., przy wzroście o 0,5 proc. miesiąc wcześniej. Choć ekonomiści spodziewali się lepszych wskaźników, nie można wykluczyć, że w najbliższych miesiącach zostanie podjęta decyzja o podwyżce stóp procentowych. Takich zmian nie należy się natomiast spodziewać w Polsce.
– Rada Polityki Pieniężnej będzie przyglądała się sytuacji na światowych rynkach. Z polskiego punktu widzenia najważniejsze są jednak polskie dane makroekonomiczne i to, co będzie się działo w polskiej gospodarce. Przede wszystkim będą miały wpływ na to dane o produkcji przemysłowej, o PKB i od tego będą zależały decyzje Rady Polityki Pieniężnej – wskazuje Ruciński.
Według NBP polska gospodarka ma solidne fundamenty makroekonomiczne, a tempo wzrostu gospodarczego jest jednym z najwyższych w Unii Europejskiej przy niskim poziomie deficytu budżetowego i braku inflacji. GUS podał, że w maju zanotowano wzrost sprzedaży detalicznej w cenach stałych o 4,3 proc. w skali roku, zaś produkcja sprzedana przemysłu była wyższa o 3,5 proc. w porównaniu z majem ubiegłego roku. W Polsce utrzymuje się deflacja (w maju ceny były niższe o 0,9 proc. w skali roku, w porównaniu z kwietniem br. wzrosły o 0,1 proc.).
– Nie ma jasnej odpowiedzi, jakie należałoby utrzymywać stopy procentowe w Polsce. Po pierwsze, zależy to od poziomu inflacji i rozwoju polskiej gospodarki. Po drugie, Rada Polityki Pieniężnej ma swoje cele i musi dbać o stabilność, więc jeżeli pojawiłyby się jakieś radykalne procesy inflacyjne, wtedy stopy powinny być wyższe. Przy obecnej deflacji stopy są na właściwym poziomie – podkreśla Adam Ruciński.
Dołącz do dyskusji: Złoty najsłabszą walutą regionu. „Nie należy się spodziewać znaczących ruchów NBP”