Tomasz Lis: to media mainstreamowe są teraz niezależne, potrzebna solidarność wobec zagrożenia
Tomasz Lis na łamach „Newsweeka” ocenia, że w nowej sytuacji politycznej to media określane jako mainstreamowe są prawdziwie niezależne. - Wszystkie różnice między nami są doskonale nieistotne w zestawieniu z zagrożeniem dla nas wszystkich. Jedziemy na tym samym wózku - przyznaje dziennikarz, którego program w TVP2 skrytykowali w ostatnim czasie czołowi politycy PiS.
W artykule wstępnym w nowym numerze „Newsweeka” Tomasz Lis ocenia, że tzw. media mainstreamowe (czyli jego zdaniem po prostu normalne) wskutek kryzysu w segmencie prasowym są słabsze niż 10 lat temu, kiedy przez dwa lata rządy sprawował, razem z koalicjantami, PiS. Obecnie sytuacja jest według Lisa tym gorsza, że partia Kaczyńskiego po niedawnym zwycięstwie wyborczym chce mocno wpłynąć na rynek mediów.
Przede wszystkim PiS zamierza uchwalić nową ustawę medialną obejmującą dużą reformę mediów publicznych. Plan - opisany w zeszłym tygodniu przez Krzysztofa Czabańskiego, w przeszłości m.in. prezesa Polskiego Radia, wybranego do Sejmu z listy PiS - zakłada m.in. przemianowanie Telewizji Polskiej i Polskiego Radia ze spółek prawa handlowego w instytucje kultury, wybór ich nowych władz oraz nowy system pobierania abonamentu RTV (zobacz szczegóły).
Zdaniem Tomasza Lisa zmiany mogą dotknąć wszystkie media, również te prywatne. - Trudno odgadnąć, jakie konkretne plany wobec niezależnych mediów ma PiS, ale z pewnością ten plan nie zakłada ich wzmocnienia. Wręcz przeciwnie - uważa. - Potrzebna więc będzie, niezależnie od konkurencyjnej walki i rozmaitych różnic, realna solidarność mediów niezależnych. Wszystkie różnice między nami są doskonale nieistotne w zestawieniu z zagrożeniem dla nas wszystkich. Jedziemy na tym samym wózku - przyznaje.
Zaznaczmy, że jako media niezależne (a także dziennikarze niezależni i niepokorni) w ostatnich latach określali się przede wszystkim publicyści tygodników uważanych za prawicowe, zwłaszcza „W Sieci”, „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”, które mniej lub bardziej otwarcie popierały w ostatnim okresie PiS i Andrzeja Dudę. W poprzednim numerze „Gazeta Polska” na okładce ogłosiła „Wygraliśmy”, a jej redaktor naczelny Tomasz Sakiewicz we wstępniaku stwierdził m.in.: „Wygrali jak zwykle niepokorni. Tysiące społecznych działaczy, zrzeszonych m.in. w klubach „Gazety Polskiej” podejmowało walkę o prawdę. Organizowali marsze, demonstracje, spotkania i projekcje filmów, które przełamywały medialną nawałę. Wspierała ich garstka dziennikarzy z kilku mediów, związanych głównie ze środowiskiem „Gazety Polskiej”, Radia Maryja i tygodników stworzonych po czystkach w ‘Rzeczpospolitej’” (przeczytaj więcej na ten temat). Z kolei Rafał Ziemkiewicz w Telewizji Republika demonstracyjnie cieszył się z porażki Platformy Obywatelskiej.
Tomasz Lis uważa, że media „mainstreamowe, czyli normalne” powinny dalej wykonywać swoje obowiązki: informować o bieżących wydarzeniach politycznych i społecznych oraz komentować je. - A jednocześnie każde medium i kibicująca liberalnej demokracji część medialno-dziennikarskiego środowiska musi udzielać wsparcia - sobie, a przede wszystkim zagrożonym i postponowanym. Bez silnych, niezależnych mediów nic nie powstrzyma prącej do totalnej dominacji nowej władzy - ocenia.
Duże możliwości szef „Newsweeka” widzi w internecie. - Trzeba ocalić media, które są, a także tworzyć nowe. Reglamentacji internetu nie będzie. To wielkie pole do popisu - stwierdza we wstępniaku.
Od prawie czterech lat Tomasz Lis jest współwłaścicielem portalu naTemat.pl, który w tym okresie rozrósł się do grupy serwisów (doszły witryny tematyczne Mamadu.pl, ASZdziennik.pl i INNpoland.pl). We wrześniu br. wszystkie te strony odwiedziło łącznie 2,24 mln realnych użytkowników, a sam naTemat.pl - 1,98 mln (według Megapanelu PBI/Gemius - zobacz pełne wyniki serwisów tematycznych). Z drugiej strony Lis w ostatnim czasie parokrotnie narzekał, że portale społecznościowe, zwłaszcza Twitter, są zdominowane przez zwolenników prawicy.
W ostatnich tygodniach Tomasz Lis jako autor własnego program publicystycznego w TVP2 został mocno skrytykowany przez kilku czołowych polityków PiS. - Dla Tomasza Lisa w obecnym wydaniu nie ma miejsca w mediach publicznych. Jest funkcjonariuszem propagandowym, wykonującym zadania zlecone przez władze - ocenił Krzysztof Czabański w programie „#dziejesienazywo” Wirtualnej Polski. Z kolei Jarosław Sellin, poseł PiS wymieniany jako kandydat na ministra kultury, w wywiadzie w „Gościu Niedzielnym” powiedział, że najważniejszy program publicystyczny w TVP „nie powinien być prowadzony przez człowieka tak bardzo zaangażowanego po jednej stronie politycznego sporu”. Ocenił też Lisa jako słabego analityka politycznego. - To on jeszcze w lutym pisał, że wybory prezydenckie są już rozstrzygnięte, wygrał je Komorowski, pozostaje tylko kwestią pytania, jak bardzo przegrają inni. To go dyskwalifikuje - stwierdził. - Niech Tomasz Lis robi w mediach prywatnych to, na co ma ochotę i na co mu właściciel pozwala. W publicznych powinny być wysokie standardy wobec dziennikarzy - ocenił w wywiadzie dla Gazeta.pl Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego PiS.
Do tego doszła mocniejsza niż zwykle krytyka Lisa przez publicystów pism prawicowych. - „W Sieci” 7 tekstów, gdzie piszą o mnie. W „Do Rzeczy” tylko 4. Zdecydowana wygrana braci K.:) - wyliczał Tomasz Lis tydzień temu na Twitterze. Zaznaczmy, że „W Sieci”, powołując się na umowę firmy dziennikarza z Telewizją Polską, podało wysokość wynagrodzeń i budżetu programu „Tomasz Lis na żywo”, a TVP i Lis szybko zaprzeczyli tym informacjom. - Skoro podajemy nieprawdziwe dane, pokażcie te, które rzekomo w umowach zawarliście - zaapelował do nich współautor tekstu z „W Sieci”.
Tomasz Lis odpowiadał na Twitterze także na krytykowanie go przez polityków PiS. - Sellin z PiS chce skasować mój program „Tomasz Lis na żywo”. To ten, co uciekł z PiS i wrócił do Kaczyńskiego na kolankach. Sellin kłamie, że PiS-owcy mnie bojkotują, bo ich przesłuchiwałem. Bojkot się zaczął, bo JarKaczowi nie spodobał się tekst w „Newsweeku” - skomentował dziennikarz wypowiedzi Jarosława Sellina. - Sellin, Czabański, Kamiński: Wyrzucimy Lisa z TVP. Dobra chłopaki, ja wrócę z jeszcze większą widownią, a poza Lisem kogo chcecie załatwić? Pan Sellin 8 lat temu zapowiadał pluralistyczną TVP. Chwilę potem nastąpiła inwazja PiS-owców. Jego wiarygodność równa się zero - napisał 13 października. - Wodzem medialnej rewolucji będzie towarzysz Czabański, kiedyś PZPR - dziś PiS - skomentował w zeszły wtorek zapowiedzi Krzysztofa Czabańskiego. - Gmyz: Kraśko i Lis nie mogą pracować w TVP, bo złamali nasze standardy. Wasze pisolubne, włazidupskie standardy z pewnością - stwierdził w środę.
PiS szykuje rewolucje w mediach publicznych. Super. Normalni widzowie szybko za mną zatęsknią.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) październik 27, 2015
Z kolei w czwartek Lis krytycznie ocenił program „Bliżej” Jana Pospieszalskiego. - Oglądam program pana Pospieszalskiego. Ok, to jest „obiektywizm” nowych czasów. Sami swoi w służbie PiS-u. Cudowny program. Wróblewski, Sakiewicz, Szuldrzyński, Karnowski i Pospieszalski- dlaczego PO jest do d... a PIS super. Cudownie :) - ironizował szef „Newsweeka”. - Pospieszalski: dlaczego afera taśmowa nie wpłynęła na wynik wyborów europejskich. Panie Janku, grał Pan pewnie na gitarze i nie miał czasu na zadanie domowe. Wyjaśniam. Nie wpłynęły, bo wybory były w maju, a taśmy w czerwcu - zwrócił się do Pospieszalskiego.
Politycy PiS nie występują w „Tomasz Lis na żywo” od listopada 2012 roku, kiedy w „Newsweeku” ukazała się kolejna okładka ostro karykaturująca Jarosława Kaczyńskiego. W niektórych z tegorocznych wydań programu, zwłaszcza tych z udziałem przedstawicieli największych partii, Lis informował widzów, że politycy PiS nie skorzystali z jego zaproszenia. W wydaniu tuż po drugiej turze wyborów prezydenckich dla reprezentanta tej partii zostawiono nawet pusty fotel.
Trzy pierwsze odcinki „Tomasz Lis na żywo” z jesiennej ramówki oglądało średnio po 1,66 mln widzów. Z kolei średnia sprzedaż ogółem „Newsweeka” w sierpniu br. wynosiła 124 260 egz. (według danych ZKDP - zobacz wyniki wszystkich tygodników opinii).
Dołącz do dyskusji: Tomasz Lis: to media mainstreamowe są teraz niezależne, potrzebna solidarność wobec zagrożenia
Czas na NaTemat ale bez sponsorów z Orlenu & co. Zobaczymy jak nam Lis i Lisica rozkwitną, bez kroplówki abonamentowej.