Sekielski o swoim filmie o pedofilii w Kościele: Wielu duchownych chce, aby doszło do samooczyszczenia
Dziennikarz i producent filmowy Tomasz Sekielski od kilku miesięcy pracuje nad filmem dokumentalnym o pedofilii w polskim Kościele. Na ten cel udało mu się zebrać już ponad 250 tys. złotych. - Najczęściej jednak spotykam się z - nazwałbym to - „dobrymi radami”. Ktoś, kto wiem, że ma związek z hierarchą, osobą dobrze ustawioną w Kościele sugeruje mi: „A po co pan to robi? Jest tyle innych tematów” - mówi Tomasz Sekielski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Tomasz Sekielski na swój film o pedofilii w Kościele zbiera pieniądze z crowdfundingu (finansowania społecznościowego), za pośrednictwem platformy Patronite.pl. Na swoim koncie ma już ponad 254 tys. zł. Docelowo budżet produkcji ma wynieść ok. 450 tys. złotych. Premiera przewidziana jest na marzec/kwiecień 2019 roku.
Pierwsze zdjęcia do dokumentu ruszyły na przełomie grudnia 2017 roku i stycznia 2018 roku. Sekielski miał jeszcze wtedy nie rozważać organizacji zbiórki pieniędzy w internecie. Po pewnym czasie zorientował się jednak, że nie uda mu się znaleźć sponsora zainteresowanego wsparciem finansowym projektu. Miał rozmawiać w tej sprawie z kilkoma osobami, związanymi z większymi redakcjami - nie tylko telewizyjnymi. Za każdym razem słyszał podobne słowa: „To ważny temat, trzymamy kciuki i życzymy powodzenia, ale nie chcemy, żeby redakcja była kojarzona z takim tematem, aby przyklejono jej łatkę”.
- To były rozmowy na zasadzie poklepywania po plecach. Mówili, że muszę zrozumieć sytuację, jaka jest w Polsce, kto rządzi. Nie chcę mówić, do kogo się konkretnie zgłaszałem i z kim rozmawiałem. Nie ma to większego sensu. Nie będę więc wymieniał żadnej redakcji i żadnych nazwisk - podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Gdy zorientował się, że kolejna rozmowa przebiega w podobnym tonie uznał, że funduszy musi poszukać gdzie indziej. Zbiegło się to w czasie z przeczytaniem przez niego artykułu o crowdfundingu. - Pomyślałem: „dlaczego nie?”. Jeśli youtuberzy zbierają pieniądze w ten sposób, skoro chcę zrobić film, który umieszczę na YouTubie w całości, to mogę zrobić zbiórkę w internecie właśnie jak youtuberzy. Tak trafiłem na Patronite - opowiada.
Dodaje, że „ku jego wielkiemu zaskoczeniu zbiórka idzie bardzo dobrze”. - Dzisiaj jestem zadowolony z tego, że z tych rozmów niewiele wyszło. Powstaje film absolutnie niezależny, nie ma możliwości wywierania nacisku na ekipę filmową czy to bezpośrednio, czy pośrednio. Nie będzie żadnych rozmów, że „może coś wyłagodzimy, inaczej przedstawimy, bo reklamodawcy, musimy dbać o kontakty lub jeśli puścimy ten film, to stanie się coś niedobrego” - zaznacza.
„Groźby wywołają odwrotny skutek”
Pytany przez nas, czy zdarzały mu się telefony z pogróżkami, sytuacje przebijania opon w samochodzie czy rozmów, w których ktoś sugerował, by przestał zajmować się tym tematem odpowiada, że nie jest związany z żadną redakcją, więc „żadne groźby czy sugestie nie robią na nim specjalnego wrażenia”.
- Nikt mnie nie może zwolnić, pozbawić etatu, mam absolutny komfort pracy. Gdyby doszło do sytuacji typu przebijanie opon czy wysyłanie pogróżek – wkurzyłbym się, a to przyniesie odwrotny efekt. Tym bardziej zrobię coś, co ktoś chciałby zablokować lub zakazać. Uprzedzam, że pogróżki przyniosą odwrotny efekt od zamierzonego – przestrzega Tomasz Sekielski.
Dodaje, że liczył się z bluzgami w internecie, z hejtem. Liczy się również z tym, że będzie go więcej, im bliżej będzie premiery.
- Najczęściej jednak spotykam się z – nazwałbym to – „dobrymi radami”. Ktoś, kto wiem, że ma związek z hierarchą, osobą dobrze ustawioną w Kościele sugeruje mi: „A po co pan to robi? Jest tyle innych tematów”. Raz się zdarzyło, że osoba ze świata polityki dawała mi do zrozumienia, że gdybym zrezygnował z filmu o pedofilii, to mogę liczyć na inne „dobre tematy”, które nadają się na film. Poprosiłem o nie, ale z propozycji odstąpienia od realizacji tego filmu nie skorzystałem – opowiada.
Film o ofiarach księży-pedofilów
Dziennikarz i producent w rozmowie z nami zdradził, że planuje realizację pełnometrażowego filmu dokumentalnego, w którym opowie historie ofiar księży pedofilów, ich losów w dorosłym życiu, oraz pokaże jak molestowanie wpłynęło na psychikę ofiar, relacje z bliskimi. W swoim dokumencie nie chce zaprezentować jedynie kilku wywiadów z ofiarami - widzowie zobaczą bohaterów filmu w różnych sytuacjach, również jak radzą sobie z codziennością.
Sekielski uważa, że „bardzo dba o to, aby film był interesujący również od strony technicznej, aby przedstawione historie łączyły się z dobrymi zdjęciami”. Zapowiada, że po ukończeniu produkcji chce zgłosić swój dokument do kilku konkursów i spróbować zaprezentować go na festiwalach, tak, by mogło zobaczyć go jak najwięcej osób. Wiadomo już, że powstanie również wersja anglojęzyczna filmu. Niedawno do Sekielskiego zgłosiła się firma, która za darmo zaoferowała swoje usługi w zakresie tłlumaczeń.
Na razie dziennikarz nie podjął jeszcze decyzji, czy po emisji filmu rozpocznie pracę nad serialem dokumentalnym.
- Decyzja o tym, czy powstanie również serial zapadnie wtedy, kiedy zajmiemy się montażem. Będziemy wiedzieć, jakim materiałem dysponujemy, kiedy zakończymy wszystkie zdjęcia. Dociera do nas masa informacji, mamy wiele zebranego i udokumentowanego materiału. Nie wykluczam, że powstanie również serial. Mam to z tyłu głowy, ale nie jest tak, że jednocześnie pracuję nad filmem i serialem – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Dokument Sekielskiego może wywołać większy skandal niż „Kler”
Tomasz Sekielski przyznał także, że emisja „Kleru”, którego premiera miała miejsce 28 września br., pośrednio może przyczynić się do zwiększenia popularności jego zbiórki, a więcej osób być może będzie miało szansę dowiedzieć się, że pracuje nad produkcją, której celem jest nagłośnienie problemu pedofilii w Kościele. Przez 10 dni emisji „Kler” w polskich kinach bije bowiem rekordy – sprzedano w sumie 2 504 616 biletów.
Co więcej, dziennikarz w rozmowie z nami stwierdził, że oglądał „Kler” razem z bratem, który jest jego producentem. Po seansie miał powiedzieć do niego: „stary, jeśli ten film wywołał takie poruszenie i taki skandal, to co będzie działo się po emisji naszego?”.
- Spodziewam się, że to, co ma się wydarzyć, wydarzy się dopiero po filmie. Przeciwnicy produkcji rzucą się na nas dopiero wtedy. Tym bardziej, że w tym filmie jako bohaterowie negatywni pojawią się także kościelne "autorytety", księża których nazwiska są dobrze znane opinii publicznej – zaznacza.
W pracy pomagają mu bowiem nie tylko osoby powiązane z Kościołem, ale również czynni księża, co sprawia, że jest w stanie szybciej dotrzeć do wielu informacji.
- Zgłosili się do mnie również księża, którzy sami byli ofiarami księży-pedofilów. Zgłaszają się też duchowni, którzy zaznaczają z góry, że w filmie nie wystąpią, bo boją się kary i konsekwencji. Jednocześnie wskazują mi miejsca, dostarczają ważnych informacji, które pomagają w śledzeniu losów księży pedofilów - wiem, gdzie są przenoszeni - skąd i dokąd - mówi nam.
Ze strony Kościoła – nie instytucji, ale poszczególnych księży - ma spotykać się głównie z bardzo pozytywnymi reakcjami.
- Naprawdę wielu duchownych chce, by rozliczyć Kościół, aby doszło do samooczyszczenia. Aby nie winić uczciwych księży, aby wskazać tych, którzy popełnili przestępstwa i usunąć ich poza instytucję. Takie myślenie wciąż jest jednak w mniejszości - zaznacza.
Niewykluczona jednorazowa licencja dla telewizji
W poprzednich rozmowach z nami Sekielski zaznaczał, że swój film opublikuje na YouTubie, nie tylko ze względu na zbiórkę, którą udało mu się zorganizować. Patroni za pośrednictwem serwisu crowdfundingowego płacą – albo jednorazowo, albo w formie comiesięcznych „ciegiełek” określoną kwotę na wsparcie jego produkcji. To pozwala na pokrycie kosztów bieżącej pracy i sprawia, że nie musi robić przerw w zdjęciach ze względu na brak środków. Drugim czynnikiem wpływającym na decyzję o emisji filmu w internecie jest fakt, że YouTube ma dawać nieograniczone możliwości – nie tylko jego wielokrotnego odtwarzania, ale i dotarcia z filmem do szerokiego grona odbiorców.
- Zadeklarowałem od samego początku, że ten film będzie udostępniony bez ograniczeń. Tego się trzymam i dotrzymam słowa. Powtórzę: nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy sprzedajemy licencję, telewizja pokazuje ten film raz – może dwa razy, po czym znika, jest odłożony na półkę – mówi nam.
Zaznacza jednak, że „gdyby zgłosiła się do niego stacja o dużym zasięgu, rozważyłby może udzielenie jednorazowej, ograniczonej licencji”.
Sekielski rozważa pracę nad filmem o środowisku dziennikarskim
Dziennikarz, który po odejściu z grupy TVN założył własną firmę producencką „Kombinat Medialny”, w latach 2013-2016 jako producent zewnętrzny współpracował z TVP, a następnie realizował dla Fokus TV serial dokumentalny „Teoria spisku”, na swoim koncie ma także dwa filmy dokumentalne: „Władcy Marionetek” oraz „8:38” mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że ma już kilka pomysłów na kolejne produkcje. Jednym z nich ma być film o środowisku dziennikarskim.
- Nie wiem, czy kolejny film będzie o dziennikarstwie, mam kilka pomysłów. Natomiast swego czasu nakręciłem „Władców marionetek”, o tym jak manipulują i kłamią politycy. Dzisiaj spokojnie można nakręcić „Władców marionetek 2” o mediach – jak te posługują się kłamstwem i manipulacją, każdy dzień dostarcza nowych przykładów. Taki film mógłby otworzyć oczy widzom, czytelnikom i słuchaczom, którzy często są nieświadomi tego, jak niektóre redakcje nimi manipulują i ich oszukują. Może to będzie mój kolejny projekt, a może coś innego – zastanawia się Tomasz Sekielski. - Pomysłów mi nie brakuje, ale nie będę się nimi dzielił publicznie, bo jeszcze ktoś je ukradnie – żartuje.
Zaznacza również, że w jego opinii media „coraz mniej zajmują się tym, czym powinny się zajmować”.
Na pytanie, czy praca nad filmem dokumentalnym może być traktowana jak misja, jaką powinny wypełniać media, odpowiada:
- Myślę, że tak, na pewno nie jest to działanie czysto komercyjne. Media coraz mniej zajmują się tym, czym powinny się zajmować, ale też nie mam poczucia, że jestem jak Don Kichot. Na szczęście wciąż jest kilka redakcji i dziennikarzy, którzy robią swoje – stwierdza.
Podsumowuje: - Mój cel jest prosty, chcę podejmować tematy, które uważam za ważne i interesujące. Takie, które sprawiają, że moi widzowie są lepiej poinformowani, mają większą wiedzę o otaczającym nas świecie - mówi w rozmowie z nami dziennikarz.
Tomasz Sekielski jest reporterem, dziennikarzem śledczym, korespondentem wojennym, dokumentalistą i pisarzem. Karierę dziennikarską zaczynał w bydgoskim radiu VOX, następnie był związany z Radiem Wawa, z którego przeniósł się do RDC. W 1997 roku znalazł się w zespole, który tworzył „Fakty”, a ze stacją TVN był związany 15 lat. Prowadził m.in. takie programy jak „Kuluary”, „Prześwietlenie”, „Teraz MY” czy „Czarno na Białym”.
Dołącz do dyskusji: Sekielski o swoim filmie o pedofilii w Kościele: Wielu duchownych chce, aby doszło do samooczyszczenia