Ring, czyli spaprane entree!
Idea wprowadzenia w prime-time magazynu kulturalnego?
Czemu nie, zwłaszcza kiedy ma się nadzieję na powtórzenie sukcesu „Apostrof” Pivota. Wreszcie pomysł godny telewizji publicznej. Jednak żeby odnieść sukces, ergo pomysłu nie utopić, trzeba tę telewizyjną rzeczywistość skleić tyleż konsekwentnie, co profesjonalnie.
Bernarda Pivot oczywiście nie mamy. Wypada więc go znaleźć. Sięgamy na półkę publicystów dotąd w tej roli nie eksploatowanych, i natychmiast wyskakuje jak z królik z kapelusza Rafał Ziemkiewicz. Dużo go i to dużo go wszędzie. Rzepa, Newsweek, setki artykułów i artykulików gdzie się da. Jest dobry. Jest modny. Jest niezależny. No to, do telewizji. I kogo widzimy? Ziemkiewicz, ale jakiś nie ten. Lekko zdziwiony, wycofany, nie ma w oku tej pasji, jaka jest potrzebna, by show nabrał tempa, wciągną, zafrapował. I strój na nim jakiś nie taki, obwisłe jeansy, kolory szarobure… Czyżby w TVP nie mieli wizażysty? A może komuś do głowy przyszedł szalony pomysł, że Ziemkiewicz ma być taki jak w „naturalu”? Nawet Michał Wiśniewski w niezapomnianym widowisku ‘Jestem jaki jestem” wiedział, że dla telewizji trzeba się nieco podrasować.
Tematy? Goście? Dużo, czyli powierzchownie. Sugeruję na przyszłość mniej, a głębiej. Mniej szczodrą ręką redaktorów, ale z lepszym researchem.
I dwie sprawy na koniec. Nie ma nic bardziej wkurzającego w telewizji od niepotrzebnego, wydumanego, wybajdurzonego, przeszkadzającego, nienaturalnego ruchu. Mówiło się kiedyś, że jak nie ma pomysłu na program, to się szuka grepsów formalnych. I mamy w „Ringu” wirującą pośrodku studia klatkę, w której jakiś geniusz posadził interlokutorów. Do tego jakże cudownie komponujące się dwa kolory (błękit i brąz) podłogi.
Jako człowiek, który doskonale pamięta z kilku nieudanych kontaktów z karuzelą wyłącznie nudności pragnę GŁOŚNO ZAPROTESTOWAĆ! Proszę zrezygnować z tego kręcącego się środka studia. Z żadnym ringiem nie ma to nic wspólnego, a sprawa jest zbyt poważna, żeby ryzykować treściami żołądkowymi telewidza….
A poważnie mówiąc, w telewizji ruch musi być logiczny, uzasadniony… Tu za diabła nie jest i nikt mi nie wytłumaczy, że ów wirnik pomaga telewidzowi w percepcji.
Rzecz ostatnia. Tytuł pasma. „Nie ma przebacz”, o ile pamiętam. Co to za pomysł? Co to za polszczyzna? Gdzie kto tak mówi? Czy naprawdę trzeba sięgać do kolokwializmów i to z tak wyjątkowo długą brodą, żeby podkreślić zmianę? To jakaś hucpa. N I E P R Z E B A C Z A L N A!
Zapraszam do dyskusji na moim blogu!!!
Dołącz do dyskusji: Ring, czyli spaprane entree!