SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Recenzje kinowe: Sex w Brnie, Teraz ja, Ciasteczko, Dead Fish

W skali od jednej do sześciu gwiazdek ocenia Robert Patoleta.

SEX W BRNIE ****

Świetna komedia o trudach w porozumieniu, przełamywaniu oporów i wstydu.

Nieco upośledzony Standa (Jan Budar) podczas zawodów sportowych zakochał się ze wzajemnością w Olince (Katrina Holanova). Po kilku tygodniach znajomości na odległość, dziewczyna zaprosiła chłopaka na noc do siebie, do Brna. Wiadomo o co chodzi - o sex. Nieśmiałego Standę próbuje przygotować do pierwszego razu jego starszy, niby bardziej doświadczony, brat (Miroslav Donutil). Olinkę wprowadzają w intymny świat wszystkowiedzące i napalone koleżanki. Kiedy zbliża się termin spotkania, pojawia się coraz więcej problemów.

Zazdroszczę Czechom, że prawdę o życiu potrafią pokazać na wesoło z przymrużeniem oka. W tym filmie jest coś niewinnego i swojskiego zarazem. Przedstawiono kilka różnych par, nie tylko damsko-męskich. Każda ma problemy z dostosowaniem się do partnera, z okazywaniem uczuć lub po prostu z byciem z drugą osobą.

Aż dziw, że jest to debiut reżyserski Vladimira Moravka. U nas, w coraz bardziej ponurej rzeczywistości, takie udane debiuty zdarzają się coraz rzadziej. Nie mówiąc o komediach, bo śmiech zaczyna być u nas karany sądownie. Dobrze więc, że możemy jeszcze oglądać udane czeskie filmy.


TERAZ JA ***1/2

W debiutanckim obrazie Anny Jadowskiej kobiety są zawsze tymi pokrzywdzonymi, a mężczyźni tymi złymi.

Hania (Agnieszka Warchulska) ucieka od swojego partnera (Maciej Maruszewski). Podczas istniej odysei trafia najpierw do koleżanki, potem na dancing dla samotnych w średnim wieku, autostopem przemierza Polskę, aby być zamknięta w sklepie przez napalonego nastolatka.

Przez cały film jej partner zastanawia się: „Dlaczego uciekła?”. Nie rozumie tego również widz. Nie rozumie, co gorsza, sama bohaterka. Wyjaśnienie stanowią okoliczności w których Hania się znajduje. Wszędzie widzi nieszczęśliwe kobiety i nic nie rozumiejących, zaborczych mężczyzn. Za nic nie mogą dojść ze sobą do porozumienia. Liczy się tylko mechaniczny seks, bo to paradoksalnie najprostsze rozwiązanie wymagające tylko niewielkiego zaangażowania. Z tego powodu Hania, z pozoru wolna podczas swej ucieczki, ulega i w ten sposób przegrywa sama z sobą.

Reżyserka przedstawiła sposób widzenia świata w sposób tendencyjny. Ma do tego prawo. Gorzej od strony formalnej. Przyjęła konwencję naturalności w której dominują surowe zdjęcia nakręcone na taśmie stosowanej zazwyczaj w telewizji, a nie w kinie. Braki rekompensuje za to doskonała sekwencja tańca w klubie dla samotnych serc.


CIASTECZKO ***

Jedynym plusem sztampowej do bólu komedii jest rola Heather Graham.

Pippa (Heather Graham), mimo 30 na karku, nie chce się ustatkować. Nie tylko nie prowadzi ustabilizowanego życia, ale nie chce się nawet z nikim związać na stałe. Wystarcza jej przypadkowy seks, najczęściej podczas wesel jej koleżanek kolejno wychodzących za mąż. Kiedy jej ojciec (Bruce Graydon) dostaje zawału i jest zmuszony do dłuższego pobytu w szpitalu, Pippa postanawia zostać redaktor naczelną jednego z jego pism, których jest wydawcą. Okazuje się, że miesięcznik chyli się ku upadkowi. Najgorsze jest to, że poświęcony jest znienawidzonej przez kobietę modzie ślubnej. Rezolutna nowa pani naczelna postanawia dokonać rewolucji w piśmie opartej na zasadach własnej życiowej filozofii. Musi jednak stanąć w szranki z przystojnym (a jakże) asystentem jej ojca (David Sutcliffe), który stara się zachować dotychczasowy charakter pisma.

Łatwo domyśleć się, jaki będzie finał tej historii. Jak zwykle w hollywoodzkich bajkach, jest zadziwiająco przewidywalny. Jedyny atut filmu to aktorka, która stworzyła sympatyczną i nieco zadziorną postać Pippy.


DEAD FISH **1/2

Kiepska kopia filmów sensacyjnych Quentina Tarantino i Guya Ritchie.

Na londyńskim dworcu kolejowym Mimi (Elena Anaya) kłóci się ze swoim chłopakiem Abe’em (Andrew-Lee Potas). W przypływie złości wyznaje, że jest z nim w ciąży. Kiedy dzwoni do matki, do której właśnie wyjeżdża, telefon wyrywa jej złodziej. Aparat szybko odzyskuje tajemniczy Lynch (Gary Oldman), który okazuje się płatnym mordercą. Dochodzi jednak do pomyłkowej zamiany telefonów, bo Lynch posiada identyczny aparat. Zaczyna durzyć się w napotkanej dziewczynie, tym bardziej więc stara się ją odszukać. Tymczasem Abe, zafrasowany wyznaniem Mimi, pomyłkowo dostaje przez telefon Lyncha zlecenie zabójstwa skierowane do mordercy. Od tej chwili jest śmiertelnie zagrożony.

Mimo udziału gwiazd (oprócz Oldmana pojawia się Robert Carlyle i Billy Zane), film ogląda się ciężko. Wszystkiemu winien jest wtórny i nieciekawy, choć skomplikowany scenariusz oraz drewniane aktorstwo. Polecam tylko tym, którym w wakacje bardzo się nudzi i obejrzeli już wszystkie lepsze propozycje.

Dołącz do dyskusji: Recenzje kinowe: Sex w Brnie, Teraz ja, Ciasteczko, Dead Fish

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl