SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Polscy korespondenci w Ukrainie po ataku Rosji. „Zmieniło się wszystko”

Korespondenci polskich mediów relacjonują wydarzenia w Ukrainie także po tym, jak w czwartek kraj zaatakowała Rosja. - Zmieniło się wszystko. Nie wiadomo tak naprawdę za co się zabrać, gdzie pojechać, bo jednocześnie dzieje się wszystko i nic – mówi Paweł Pieniążek. A Jakub Górnicki zwraca uwagę, że reporter musi dbać o to, by nie szkodzić mieszkańcom.

Marcin Wyrwał w miejscowości Browary niedaleko Kijowa (screen: YouTube/Onet News)Marcin Wyrwał w miejscowości Browary niedaleko Kijowa (screen: YouTube/Onet News)

Polskie media nie wycofały swoich korespondentów z Ukrainy, mimo inwazji rosyjskich sił na ten kraj. Na miejscu są m.in. Patryk Michalski z Wirtualnej Polski, Marcin Wyrwał z Onetu, Mariusz Kowalczyk z „Newsweek Polska”, Mateusz Chłystun i Krzysztof Zasada z RMF FM, Marek Sierant z Radia Zet (mieszka na stałe w Kijowie), Jacek Gasiński z Polsat News, Marcin Tulicki, Tomasz Jędruchów i Tomasz Grzywaczewski z TVP, Piotr Andrusieczko z „Gazety Wyborczej” i Outriders czy Marcin Mamoń z Polska Press.

Na miejscu jest również Paweł Pieniążek, korespondent „Tygodnika Powszechnego”. W czwartek pytaliśmy go, co zmieniło się w związku z bezpośrednią inwazją Rosji. - Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo zmieniło się wszystko. Nie wiadomo tak naprawdę za co się zabrać, gdzie pojechać, bo jednocześnie dzieje się wszystko i nic. W różnych miejscach pojawiają się informacje, że doszło do ostrzału, ataku, ale to jest tak ogromny obszar i tyle jednocześnie różnych miejsc, że trudno się w tym wszystkim połapać. To pierwszy moment tej kolejnej inwazji i nie do końca wiadomo, co robić, gdzie jechać, w którym miejscu się znaleźć, żeby to relacjonować. Gdzie jest bezpiecznie, a gdzie nie. Sytuacja zmienia się w zasadzie z minuty na minuty - mówi Pieniążek.

- Warunki zmieniły się o tyle, że teraz trzeba mieć odpowiednie doświadczenie, sprzęt oraz zaplecze redakcyjne – twierdzi natomiast Jakub Górnicki, CEO serwisu reporterskiego Outriders, który aktualnie relacjonuje sytuację z Kijowa. - To już coś innego niż samo pisanie relacji, to też umiejętność zadbania o siebie i nieszkodzenia mieszkańcom oraz innym reporterom - dodaje.

„Tak jak większość dziennikarzy, przygotowujemy kamizelki kuloodporne i hełmy. Wszystko jednak odbywa się spokojnie, bez niepotrzebnej paniki” - opowiadał w czwartek w Onecie korespondent portalu Marcin Wyrwał.

Czytaj też: Cyberataki i dezinformacja staną się codziennością w Ukrainie? "Dla autorów fake newsów to idealny czas na działanie"

„Tygodnik Powszechny” uruchomił serwis specjalny „Atak na Ukrainę”. Poza Pawłem Pieniążkiem relacjonującym z Charkowa o sytuacji piszą doświadczeni dziennikarze, korespondenci wojenni, analitycy i reporterzy: Anna Łabuszewska, Wojciech Pięciak, Wojciech Konończuk i Wojciech Jagielski.

Dołącz do dyskusji: Polscy korespondenci w Ukrainie po ataku Rosji. „Zmieniło się wszystko”

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl