Po analizie raportu TVN ws. molestowania prokuratura nie wszczyna śledztwa. „Wprost”: to luka w prawie
Warszawska prokuratura rejonowa nie dopatrzyła się znamion czynów zabronionych w sytuacjach opisanych w raporcie komisji TVN na temat pogłosek o mobbingu i molestowaniu w stacji, którego przygotowanie zakończyło się odejściem Kamila Durczoka. Byli dziennikarze „Wprost”, którzy opisywali tę sprawę, oceniają, że to skutek braku definicji molestowania seksualnego w prawie karnym.
Prokuratura zainteresowała się raportem komisji TVN, przedstawionym zarządowi stacji miesiąc temu, ponieważ podano do publicznej wiadomości, że według ustaleń komisji w redakcji „Faktów” trzy osoby były narażone na molestowanie i mobbing (więcej na ten temat). Jednocześnie poinformowano, że ze skutkiem natychmiastowych odchodzi ze stacji dotychczasowy redaktor naczelny „Faktów” Kamil Durczok. Dalszych szczegółów sprawy stacja nie chciała ujawnić, nie komentował ich też Durczok, któremu nie udostępniono raportu.
Powołanie komisji było skutkiem publikacji tygodnika „Wprost” - przede wszystkim dwóch artykułów z drugiej połowy lutego: w jednym była researcherka „Faktów” opisywała, jak Durczok mobbingował ją m.in. wysyłając SMS-y o mocnym podtekście seksualnym, w drugim inne osoby z redakcji programu twierdziły, że takie zachowanie dziennikarza było częste (więcej o tym).
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów poprosiła TVN o udostępnienie raportu komisji i otrzymała go w języku angielskim. Po przetłumaczeniu i przeanalizowaniu dokumentu śledczy ocenili, że w opisanych w nim sytuacjach „nie zostały wypełnione znamiona żadnego czynu zabronionego” - takie oficjalne odpowiedzi z prokuratury otrzymali dziennikarze relacjonujących szczegółowo tę sprawę „Super Expressu” i „Faktu”.
Do decyzji prokuratury szybko odnieśli się na Twitterze Sylwester Latkowski, Olga Wasilewska i Michał Majewski, byli dziennikarze „Wprost”, którzy napisali artykuły o rzekomych nadużyciach Kamila Durczoka (wszyscy nie pracują już w tygodniku - po zastąpieniu Latkowskiego przez Tomasza Wróblewskiego w funkcji redaktora naczelnego Wasilewska i Latkowski odeszli, tak samo jak Agnieszka Burzyńska, Izabela Smolińska, Magdalena i Maksymilian Rigamonti,, Magda Papuzińska, Paulina Socha-Jakubowska i Cezary Łazarewicz).
- Niestety w prawie karnym brak definicji molestowania seksualnego. Skutek?... Cytując jednego z moich rozmówców „z punktu widzenia prawa karnego, za tyłek można łapać do woli, byle dziewczyna była pełnoletnia” - napisała Olga Wasilewska. - Co dziwnego w tej decyzji prokuratury? Nie ma w Polsce przepisów na ściganie z urzędu molestowania. Komisja TVN wyraźnie wskazała, iż było. Molestowanie jako takie (mowa tu o tym z kodeksu pracy) nie jest penalizowane w Polsce - stwierdził Michał Majewski. - Durczok wyleciał. I było tam wskazanie na mobbing i molestowanie oraz odszkodowania. A my mamy w tej sprawie swoje, mocne dowody. I tyle - podkreślił. - To spodziewana decyzja i wynika z przepisów. Było jasne, ze tu skończy się w taki sposób. Ale to kwestia przepisów prawa. A sytuacja była ewidentna. Won z pracy, molestowanie, mobbing, odszkodowania. Prokuratura twierdzi, że czyn nie wyczerpuje znamion zabronionego. Nie twierdzi: nie molestował - napisał w dyskusji z Mikołajem Wójcikiem, szefem działu Polityka w „Fakcie”. - Pijarowska rozgrywka Kamila Durczoka i zaprzyjaźnionych mediów. O Pijar chodzi, wykorzystuje się brak świadomości prawnej. W kodeksie karnym brak odrębnego przepisu. Niestety - ocenił Sylwester Latkowski publikacje tabloidów o decyzji prokuratury.
Przypomnijmy, że prawnicy Kamila Durczoka złożyli już dwa pozwy przeciw wydawcy i dziennikarzom „Wprost” dotyczące niedawnych artykułów dotyczących dziennikarza. Za pierwszy tekst, a w zasadzie jego fragment o anonimowej znanej dziennikarce mobbingowanej przez szefa dużej redakcji telewizyjnej, Durczok domaga się przeprosin i 2 mln zł odszkodowania, a za drugi - o pobycie Durczoka w mieszkaniu znajomej, w którym znaleziono też gadżety seksualne i ślady narkotyków (artykuł uzupełniała duża fotorelacja z mieszkania) - przeprosin i 7 mln zł odszkodowania (więcej o tym).
Dołącz do dyskusji: Po analizie raportu TVN ws. molestowania prokuratura nie wszczyna śledztwa. „Wprost”: to luka w prawie