Jakub Szurmiej: Ale kino+ bez „Kevina”. Postawi na ambitne kino i seriale
Kanał Ale kino+ zmienia ofertę - zamiast zgranego repertuaru postawi na większą liczbę premier, filmy z festiwali i seriale. Zamierza tym powalczyć o młodszego widza. - Chcemy wyróżniać się na rynku w gąszczu kanałów filmowo-serialowych - mówi Wirtualnemedia.pl Jakub Szurmiej, dyrektor kanałów filmowych nc+.
Marek Zalewski: Na czym mają polegać jesienne zmiany w Ale kino+? Robicie rewolucję?
Jakub Szurmiej: Kanał Ale kino+ istnieje na rynku już piętnaście lat. Ma swój specyficzny, określony profil widza. Czujemy się komfortowo z tym profilem i chcemy wprowadzić tylko pewne zmiany, ale nie planujemy rewolucji. Ale kino+ zawsze prezentowało filmy dla wymagającej widowni. To się nie zmieni. Chcemy jednak trochę wyostrzyć nasz wizerunek.
Kanał będzie jeszcze bardziej elitarny, niszowy?
Do tej pory w naszej ofercie było wiele ciekawych filmów i seriali wymieszanych z dużymi komercyjnymi hitami, z filmami „popcornowymi”. Postanowiliśmy odejść od takiego modelu ze względu na fakt, iż tego typu filmy są ciągle powtarzane na innych kanałach tematycznych o profilu filmowym, a my chcemy, aby Ale kino+ odróżniało się na rynku od pozostałych kanałów z tego sektora. Na antenie Ale kino+ nie zobaczymy filmów pokroju „Kevin sam w domu”, „Węże w samolocie”, czy „Anakonda”. Chcemy widzom zaproponować coś świeżego i alternatywnego, coś czego nie oferują inne kanały filmowe, coś o czym śmiało można mówić, że jest to rozrywka na wysokim poziomie. Nie oznacza to absolutnie, że będzie to oferta niszowa. Wręcz przeciwnie, na antenie Ale kino+ nadal będzie można obejrzeć głośne tytuły, ale będą to starannie dobrane pozycje, gwarantujące wysoką jakość.
Dotychczasowy model się nie sprawdził?
Zmienia się po prostu rynek telewizyjny. Na polskim rynku co rusz pojawiają się nowe kanały filmowo-serialowe. Wiele kanałów zaczyna naśladować model zaproponowany przez Ale kino+. My chcemy im uciec, wyróżniając się w tym gąszczu. Mało kto zapewne tak uważnie analizuje program naszego kanału, ale w każdym roku 70 proc. premier w Ale kino+, to premiery telewizyjne na terenie Polski, co jest ewenementem w sektorze kanałów tematycznych o profilu filmowym, których ramówka składa się głównie z tytułów, które były wcześniej emitowane w otwartej telewizji. Będziemy prezentować wiele ciekawych i nagradzanych filmów prosto z międzynarodowych festiwali filmowych, w każdym miesiącu będziemy oferować widzom różnego rodzaju wydarzenia tematyczne. Większy nacisk chcemy położyć także na ciekawe i starannie wyselekcjonowane seriale. Staramy się zwiększyć ich liczbę. Będziemy kreować zupełnie inną ofertę na rynku niż konkurencja.
Ale kino+ pokazywało serial „House of Cards” i wyników na pewno nie może nazwać zadowalającymi. Młodzi ludzie często ściągają filmy i seriale nielegalnie z sieci, zwłaszcza, gdy muszą długo czekać na polską premierę.
Byliśmy w pełni świadomi, że serial „House of Cards” jest mocno piratowany. Nasz cel w tym przypadku był nieco inny. Chcieliśmy wprowadzić do oferty coś ożywczego. To była swego rodzaju inwestycja w przyszłość. Drugi sezon pokazaliśmy bliżej amerykańskiej premiery i jego widownia była już zdecydowanie większa. Pomimo ogromnej skali piractwa, zwłaszcza przy tym serialu, jego oglądalność w Ale kino+ była zadowalająca.
A może nie da się wygrać z nielegalnym ściąganiem filmów z sieci i streamingiem?
Proponujemy taką ofertę, której widzowie nie znajdą na platformach VOD, a także nie jest wszechobecna na pirackich stronach internetowych. Chcemy pokazywać kino ambitne, artystyczne, ale nie trudne. Naszym celem jest dotarcie także do młodej widowni. Widać wyraźnie, że publiczność telewizyjna się starzeje. Można już oglądać w Ale kino+ świetny serial, o którym bardzo dużo się mówi i pisze, pt. „Masters of Sex”. Jesteśmy też dumni, że zaprezentujemy polskiemu widzowi premierowo doskonały serial „Fargo” wyprodukowany przez braci Coen, który w tym roku zdobył 3 statuetki Emmy, w tym za najlepszy mini serial. Jego premiera będzie miała miejsce na naszej antenie 19 października. Jestem przekonany, że będzie hitem. Przygotowaliśmy nie tylko seriale. Przykładowo w listopadzie, we wtorki, w ramach wydarzenia specjalnego „Nowe talenty” planujemy odkrywanie dla widza najnowszych polskich filmów krótkometrażowych, nagradzanych na festiwalach na całym świecie. Z kolei w czwartki w ramach naszego flagowego cyklu „Kino Mówi”, pokażemy najciekawsze debiuty zagranicznych reżyserów, jak chociażby "Bestie z południowych krain"Benha Zeitlina, który był najważniejszą niezależną produkcją 2012 roku i zdobył m.in. 4 nominacje do Oscara.
„Kino Mówi” to także nazwa magazynu filmowego, który został zdjęty z anteny Ale kino +...
Postanowiliśmy, że od stycznia 2015 roku wrócimy do tego magazynu. Wiem, że program podobał się widzom. Na pewno chcemy go odświeżyć i nieco zmodyfikować.
Waszą największą konkurencją jest dzisiaj kanał Stopklatka TV?
Rzeczywiście Stopklatka TV jest kanałem o profilu bardzo podobnym do Ale kino+ i gromadzi podobną widownię. Ale nie tylko on, np. kanał TVP Kultura też zbliżył się do oferty programowej Ale kino+. Jeśli chodzi o Stopklatkę TV, to kanał ten pokazuje sporą dawkę filmów polskich. U nas stanowią one tylko dopełnienie oferty. Wyróżnia nas też liczba premier telewizyjnych w Polsce. Tak, jak wspominałem u nas 70 proc. ramówki to premiery na terenie Polski. Stopklatka TV ma ich zdecydowanie mniej.
Jak bardzo spadła Wam oglądalność po pojawieniu się na rynku Stopklatki TV?
Powtórzę, nie chodzi tu wyłącznie o kanał Stopklatka TV. Dużo zmieniło się po wprowadzeniu naziemnej telewizji cyfrowej. Stopklatka TV jest dostępna na multipleksie cyfrowym. Obserwujemy spadek oglądalności od ok. 1,5 roku. Powodem nie jest sama Stopklatka TV, ale coraz większa liczba kanałów o profilu filmowo-serialowym. Tak więc mamy do czynienia z trendem rozrzedzania się tej samej widowni na większą ilość kanałów. W ciągu niespełna dwóch lat, od 2012 roku oglądalność Ale kino+ spadła o 30 proc. Na koniec 2012 roku mieliśmy 0,3 proc. udziału w rynku. Na koniec 2013 r. mieliśmy wynik na poziomie 0,2 proc., a Stopklatki TV wówczas jeszcze na rynku nie było, który dalej spadał, aż do 0,16 proc. W sierpniu tego roku mieliśmy już 0,18 proc. i do końca roku chcemy wrócić do poziomu 0,2 proc. widzów, co w obliczu wciąż dochodzących kanałów filmowo-serialowych w sektorze kanałów tematycznych uznamy za bardzo dobry wynik. Trzeba tutaj cały czas pamiętać o zasięgu – Ale kino+ (jak i nasze inne autorskie kanały tematyczne z rodziny nc+) nie są dostępne w Cyfrowym Polsacie i cyfrowej telewizji naziemnej, dlatego trudno też porównywać oglądalność naszych kanałów z kanałami innych nadawców.
Jak chcecie dotrzeć do widza z informacją o waszych nowościach?
Przygotowaliśmy kampanię, której hasłem jest „Ale kino+: dla wybrednych”, która właśnie rusza. Chcemy w niej pokazać wyjątkowość kanału, skierowanego do widza, który oczekuje czegoś więcej, niż lekkostrawnej rozrywki. Stawiamy na miłośników dobrego kina. Nasze spoty można zobaczyć m.in. w kanałach z grupy TVN, w internecie, sieci kin Multikino. Te kanały komunikacji mają nam pomóc w dotarciu do młodego widza, który ceni sobie rozrywkę na wysokim poziomie. W tym celu też, we wrześniu zmieniliśmy całą oprawę graficzną kanału i odświeżyliśmy nasz logotyp. Chcemy być atrakcyjni dla wymagającej publiczności, która kocha kino.
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: Jakub Szurmiej: Ale kino+ bez „Kevina”. Postawi na ambitne kino i seriale
Gdyby się udało szybciej reagować na premiery "kultowych produkcji" takich jak wspomniany HoC to byłoby idealnie. Szybciej - to znaczy do tygodnia od premiery i w takiej samej formule - jak Netflix oferuje całość to wy też - całość. No i koniecznie w HD! Inaczej przegracie. W tydzień każdy fan ma to z sieci z tłumaczeniem...
Stopklatka nie jest żadną konkurencją, bo przerywają filmy reklamami. Miłośnicy dobrego kina nie tolerują takiego traktowania. Dla mnie stopklatka nie istnieje, choćby nadawali najlepszy repertuar świata...
Nie muszą to być filmy z lektorami, wystarczą napisy.