Facebook wyłączył w Australii treści od wydawców, krytykuje nową opłatę
Facebook zablokował możliwość zamieszczania i wyświetlania użytkownikom w Australii treści informacyjnych od zewnętrznych wydawców, protestując przeciw planowanej przez tamtejsze władze opłacie. Przekonuje, że na takich treściach zyskują wydawcy, którzy, inaczej niż w przypadku Google, publikują je dobrowolnie. Rząd Australii w komunikacie podkreślił, że decyzja Facebooka "naraża na szwank jego wiarygodność".
Na blogu Facebooka poinformowano, że użytkownicy z Australii nie będą już mogli na platformie przeglądać żadnych informacji od zewnętrznych wydawców. Wydawcy takich witryn z Australii stracili opcję zamieszczania treści na fanpage’ach, natomiast w przypadku serwisów zagranicznych informacje nie będą wyświetlać się na platformie internautom z tego kraju.
Ponadto internauci z całego świata nie mogą już zamieszczać linków do australijskich serwisów.
Zaznaczono, że australijscy wydawcy nadal będą mogli korzystać ze wszystkich pozostałych opcji i danych na swoich fanpage’ach. Natomiast treści od pozostałych wydawców będą funkcjonować jak dotychczas we wszystkich pozostałych krajach.
Ograniczenie już działa na Facebooku. - To prawda, na FB nie podzielicie się już contentem z australijskich mediów - zauważył na Twitterze Piotr Paciorek, szef wydawców Polsatnews.pl.
Przy próbie zamieszczenia takich linków wyświetla się komunikat: "W odpowiedzi na przepisy uchwalone przez australijski rząd, Facebook ogranicza publikowanie linków do materiałów informacyjnych i wszystkich postów ze stron informacyjnych w Australii. Publikowanie i udostępnianie linków do materiałów informacyjnych z australijskich publikacji będzie globalnie ograniczone".
To prawda, na FB nie podzielicie się już contentem z australijskich mediów. pic.twitter.com/EbCvqpLxOQ
— piotr paciorek (@piotr_paciorek) February 17, 2021
Opłata za newsy wbrew realiom?
Zmianę wprowadzono w odpowiedzi na przygotowywane przez australijskie władze przepisy, zgodnie z którymi koncerny internetowe mają płacić wydawcom za treści informacyjne publikowane na swoich platformach.
- Proponowane prawo całkowicie błędnie interpretuje relację między naszą platformą a wydawcami wykorzystującymi ją do dzielenia się informacjami. Postawiło nas przed twardym wyborem: spróbować przestrzegać prawa, które ignoruje tę faktyczną relację albo zablokować treści informacyjne w naszych usługach w Australii. Z ciężkim sercem wybieramy to drugie - stwierdzono na blogu Facebooka.
Koncern zdecydował się na ruch, którym w drugiej połowie stycznia zagroził Google, zapowiadając, że może wyłączyć internautom z Australii możliwość korzystania ze swojej wyszukiwarki. - Australia sama ustala reguły dotyczące tego, co można robić w Australii. Tym zajmuje się nasz parlament (…) nie odpowiadamy na groźby - skomentował australijski premier Scott Morrison.
Jednak niedawno Google zawarł pierwszą umowę z australijskim wydawcą, grupą Seven West Media, dotyczącą opłat za jej treści, które wykorzystuje w swoich platformach.
Facebook tłumaczy, że działa inaczej niż Google
We wpisie na blogu Facebooka zauważono, że w dyskusji wokół proponowanych przepisów skupiono się na tym, jak działają amerykańskie koncerny technologiczne. - Zdajemy sobie sprawę, że wiele osób będzie pytać, dlaczego platformy mogą reagować różnie. Odpowiedź jest taka: ponieważ mają zasadniczo odmienne relacje z treściami informacyjnymi - stwierdzono.
- Wyszukiwarka Google jest nierozerwalnie spleciona z informacjami, a wydawcy nie dostarczają jej treści dobrowolnie. Za to sami decydują, żeby publikować newsy na Facebooku, pozwala im to sprzedawać więcej subskrypcji, zwiększać odwiedzalność i wpływy reklamowe - dodano.
Facebook poinformował, że w ub.r. na jego platformie pojawiło się ok. 5,1 mld darmowych linków do serwisów australijskich wydawców o łącznej wartości ok. 407 mln dolarów australijskich. Według koncernu treści informacyjne nie są dla niego kluczowe, ponieważ stanowią poniżej 4 proc. materiałów, które użytkownicy widzą w swoich news feedach.
- W rzeczywistości, co przez wiele miesięcy tłumaczyliśmy australijskiemu rządowi, wzajemne relacje Facebooka z wydawcami działają na korzyść wydawców. To odwrotna sytuacja od założenia, które prawo będzie nakazywało przyjmować sądom - argumentowano.
Koncern Marka Zuckerberga o nowych regulacjach rozmawiał z władzami Australii od trzech lat. - Długo pracowaliśmy nad zasadami, które zachęcą do innowacji i współpracy między platformami cyfrowymi i podmiotami informacyjnymi. Niestety proponowane prawo tego nie robi. Ma na celu karanie Facebooka za treści, których nie wziął nikomu i o które nie prosił - oceniono.
Nie będzie Facebook News w Australii
Facebook zaznaczył, że był przygotowany do uruchomienia w Australii usługi Facebook News i większych inwestycji w treści od tamtejszych wydawców, ale jedynie „przy prawidłowych przepisach”.
Zapowiedział, że w obecnej sytuacji zwiększy inwestycje w innych krajach.
- To prawo wyznacza precedens, w którym rząd decyduje, kto może zawierać umowy dotyczące treści informacyjnych i ile ma być płacone stronie, która już teraz uzyskuje korzyści z darmowej usługi - skomentował koncern.
Oburzenie w Australii, politycy krytykują Facebooka
Decyzja wywołała oburzenie zarówno australijskich użytkowników Facebooka, jak też instytucji państwowych i polityków. Początkowo zablokowane były również strony z informacjami zdrowotnymi, meteorologicznymi i o dostępie do służb ratunkowych, co później cyfrowy gigant uznał za pomyłkę. Wskazywano, że Facebook dokonał tego w okresie pandemii i w szczycie sezonu pożarów lasów i buszu w Australii.
Rząd Australii w wydanym komunikacie podkreślił, że decyzja Facebooka "naraża na szwank jego wiarygodność". Decyzję skrytykowało również wielu deputowanych do parlamentu. Opozycyjna posłanka Madeleine King określiła ją jako "niewiarygodną, nie do przyjęcia i arogancką".
W środę projekt ustawy wprowadzający opłaty za rozpowszechnianie treści newsowych został uchwalony przez Izbę Reprezentantów (izbę niższą) parlamentu Australii.
Giganci rynku cyfrowego, jak Google i Facebook, argumentują, że ustawa nie odzwierciedla specyfiki internetu i "niesprawiedliwie penalizuje" ich platformy.
Australijski urząd ds. regulacji konkurencji oświadczył, że opracował projekt ustawy aby "wyrównać warunki rozgrywki" między gigantami cyfrowymi i wydawcami tradycyjnych mediów w podziale zysków. Na razie nie widać dróg wyjścia z powstałego impasu.
W czwartym kwartale ub.r. Facebook osiągnął rekordowe w swojej historii przychody (28,07 mld dolarów) i zysk netto (11,2 mld dolarów). Z jego serwisów i aplikacji korzysta miesięcznie już 3,3 mld internautów, a z samego Facebooka - 2,8 mld. Z każdego użytkownika koncern zarabia kwartalnie 8,62 dolara.
Dołącz do dyskusji: Facebook wyłączył w Australii treści od wydawców, krytykuje nową opłatę