Mikołaj Kunica, redaktor naczelny Business Insider Polska: Najważniejszy jest czas czytelnika
Przebudowa naszego serwisu to wynik długiej strategii prowadzonej od kilku lat. Jest dużo prościej i bardziej przejrzyście. Nasz cel to dostarczanie unikalnej wiedzy tej grupie czytelników, dla której czas jest cenną wartością - mówi Mikołaj Kunica, redaktor naczelny Business Insider Polska.
Paweł Szpecht: Business Insider zmienił wygląd i układ swojego serwisu. Które zmiany uważa Pan za najważniejsze?
Mikołaj Kunica: Zaczynając pracę w Business Insiderze dwa lata temu zdawałem sobie sprawę, że przebudowa serwisu, jakiej obecnie dokonaliśmy będzie jednym z kamieni milowych w naszym rozwoju. Ale nowa odsłona platformy jest jedynie ukoronowaniem całego długiego procesu ewolucji, który sobie wyznaczyliśmy. Wypracowaliśmy nową strategię, następnie do tej koncepcji dopasowaliśmy pióra, ściągając z rynku dziennikarzy, którzy mają bogatą ekspercką wiedzę i doświadczenie w konkretnych dziedzinach. W porównaniu ze startem serwisu przed pięcioma laty nasz zespół w 90 procentach składa się dzisiaj z nowych ludzi, którzy mają przynajmniej pięcioletnie doświadczenie w pracy w mediach. Były więc trzy zasadnicze etapy – strategia, zespół i wreszcie przebudowa serwisu.
Cały czas pamiętamy, że najcenniejszym aktywem naszych czytelników, oprócz zdrowia, jest czas, jaki mogą poświęcić na czytanie naszych materiałów. Dla nas oznacza to, że musimy pisać wyłącznie na te tematy, które są interesujące i ważne dla odbiorców, unikamy informowania o drobiazgach, nie mówiąc już o treściach stanowiących clickbait.
W związku z tym serwis musi być prosty w swojej konstrukcji. Obecnie Business Insider ma tak jakby dwie strony główne. Na pierwszej znajdują się najważniejsze informacje wybrane przez wydawców i napisane przez naszych dziennikarzy. Dalej znajdziemy 5 sekcji tematycznych. Piszemy tam m.in. o gospodarce, czyli szeroko rozumianej ekonomii, następna sekcja to rynek, czyli w uproszczeniu waluty oraz inne aktywa, kolejny dział to technologie i trendy, z których wyrósł w gruncie rzeczy BI, następnie biznes, gdzie kryją się firmy i ludzie którzy je tworzą, a ostatnim jest sekcja poświęcona szeroko rozumianym finansom osobistym i wszystkim kwestiom z tym związanym.
Chciałbym zwrócić uwagę na ważną nowość widoczną na głównej stronie BI. Pojawił się tam aktualizowany na bieżąco pasek z danymi dotyczącymi kursów walut, danych z giełd i ogólniej mówiąc, z rynku. Ale to tylko zapowiedź dostępu na naszej platformie do rozmaitych narzędzi analitycznych (np. w postaci widżetów) pozwalających na śledzenie istotnych parametrów rynkowych. W naszej nowej odsłonie ta sekcja jest bardzo rozbudowana, na jej stworzenie poświęciliśmy wiele uwagi i czasu chcąc dostarczyć czytelnikom rozwiązania z jednej strony proste w użyciu, a z drugiej wartościowe i przydatne. Ta sekcja serwisu będzie konsekwentnie przez nas rozwijana.
Wspomniałem o tym, że BI ma w zasadzie dwie strony główne. Ta druga kryje się w zakładce Najnowsze. Wówczas przenosimy się do świata bardziej linearnego i chronologicznego, gdzie na szczycie są gromadzone najnowsze informacje z kraju i ze świata. Ta odsłona jest dedykowana odbiorcom przyzwyczajonym do bardziej „tradycyjnego” modelu konsumpcji treści i pamiętających starszą wersję Business Insidera. W porównaniu z nią obecnie mamy dziennie dwukrotnie więcej treści ze wszystkich sekcji tematycznych.
Jak długo trwały przygotowania do startu nowej odsłony Business Insidera?
Prace trwały około czterech miesięcy, choć sama idea dojrzewała u nas od dawna. Oczywiście był w to zaangażowany szeroki zespół obejmujący m.in. grafików, specjalistów od UX i produktu, informatyków, koderów, analityków, ekspertów od siatki reklamowej, czy wreszcie specjalistów SEO.
Jak obecnie wygląda struktura ruchu prowadzącego na stronę Business Insidera?
Ponad 40 procent ruchu pochodzi z wyszukiwarek internetowych, głównie oczywiście z Google. Jest to zatem bardzo istotny kanał pozyskiwania odbiorców. Przez ostatnie 2 lata ruch pochodzący z SEO zwiększyliśmy dwukrotnie. Powyżej 10 procent czytelników przynoszą nam media społecznościowe, a kolejne 40 procent to ruch ze strony Onetu, a jesteśmy głównym dostawcą newsów biznesowych dla Onetu. Stale rośnie ruch ze strony źródeł niezależnych. To jest bardzo cenna grupa czytelników, którzy przychodzą do nas po konkretną wiedzę i informacje, dlatego poświęcamy im wiele uwagi.
Jak obecna, istotna zmiana w strukturze i wyglądzie Business Insidera została odebrana przez Waszych czytelników?
W naszych narzędziach analitycznych, którymi dysponujemy na razie nie można dostrzec istotnych zmian w liczbie użytkowników. To oznacza, że czytelników na pewno nie zniechęciły wprowadzone zmiany, jednak czy w istotny sposób wpłyną one na ruch na stronach pokaże dopiero przyszłość.
Od lutego 2021 r. Business Insider jest na szczycie serwisów w Waszym segmencie. Łatwiej zdobyć koszulkę lidera czy później ją utrzymać?
Bycie liderem nigdy nie było naszym celem i nadal nim nie jest. Celem jest bycie najbardziej wiarygodnym medium w naszej dziedzinie, dostarczającym sprawdzonych informacji i pomagającym czytelnikom w podejmowaniu odpowiednich decyzji, głównie biznesowych, inwestycyjnych czy związanych z finansami osobistymi. To ważne, bo świadomość ekonomiczna Polaków od lat rośnie i obecnie potrzebują oni pogłębionej wiedzy z tym związanej, opartej na solidnych źródłach, a nie np. na pogłoskach krążących w internecie. My staramy się odpowiadać na te potrzeby.
Kim jest obecnie czytelnik Business Insidera?
Można się uśmiechnąć, ale z pomocą przychodzi tutaj obecny minister finansów, który przy okazji Polskiego Ładu zdefiniował bardzo szeroko polską klasę średnią. I to jest nasz podstawowy użytkownik. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że docieramy do 9 milionów internautów w kraju, to odbiorców naszych treści można znaleźć w bardzo różnych grupach społecznych. W klasie średniej mamy nadreprezentację czytelników w wieku 25 – 44 lata. Jak wynika z analiz to są ludzie na pozycjach liderów rozmaitych zespołów, zobowiązani do tego by podejmować rozmaite decyzje biznesowe.
W niedawnym czasie w BI doszło do kilku istotnych zmian personalnych w zespole. Czym są one spowodowane?
To oczywiste pytanie, i odpowiedź też będzie oczywista. Od początku kierowania redakcją jasno mówiłem zespołowi jaka jest nasza strategia, jak chcemy pisać, dla kogo i dlaczego. Do tej strategii dobieraliśmy ludzi, i nie każdy się w tym odnalazł. Nikt z Business Insidera nie został zwolniony. Zatrudniliśmy nowych dziennikarzy i redaktorów do konkretnych zadań i celów. Przykładem może być segment energetyki i przemysłu, gdzie w porównaniu z przeszłością mamy obecnie o wiele więcej eksperckich treści.
Czy BI w swojej ewolucji będzie zmierzał w kierunku jeszcze bardziej specjalistycznych treści, czy też pragnie zachować rodzaj czytelniczego egalitaryzmu?
Jesteśmy na wczesnym etapie koncepcji przewidującej oferowanie wysoce eksperckich, analitycznych treści przynajmniej w dwóch obszarach. Na razie jednak za wcześnie, by o tym mówić.
Od strony biznesowej: Business Insider pozostanie w kwestii przychodów przy modelu reklamowym, czy też skierujecie się w stronę subskrypcji?
Nie ma decyzji w kwestii wprowadzenia modelu subskrypcyjnego do serwisu Business Insider. Obecny model reklamowy się sprawdza, również w nowej odsłonie serwisu mamy kilka interesujących rozwiązań dla partnerów biznesowych.
Jakie tytuły ze świata biznesu śledzi Pan najczęściej?
Dzień zaczynam od amerykańskiego Insidera, cenię sobie też aplikacje Financial Times, Wall Street Journal i Bloomberga. Mam tam ustawione alerty i codziennie przynajmniej kilka razy dziennie odwiedzam każdą z tych platform. Na krajowym rynku bardzo sobie cenię serwisy o charakterze specjalistycznym, nawet niszowym. Często stanowią one inspirację do podejmowania nieoczywistych tematów mogących zainteresować naszych czytelników.
Dołącz do dyskusji: Mikołaj Kunica, redaktor naczelny Business Insider Polska: Najważniejszy jest czas czytelnika